Wiecie, że ja życia nie żyję. Ja go celebruję! I będę to powtarzać niczym mantrę 🙂 Tym samym, jeśli zbliża się faktycznie jakieś święto: czy to czerwona kartka w kalendarzu, czy to czerwona kartka prywatnej agendy uroczystości wszelkich, jestem w stanie gotowości, by zorganizować, przeżyć i zapamiętać TEN dzień jak najgodniej mu przystoi. I takim dniem w minionym roku były chrzciny naszej córeczki. Bo chrzciny to pierwsze święto nowej ery naszej nowej rodziny: 2 plus 1.
Pokazać światu!
I chrzciny, abstrahując od religijnych elementów tego sakramentu, są tą jedną z pierwszych okazji, żeby wszelkie “plus” naszego życia pokazać światu: nasze dziecię; nasze ogarnięcie tematu bycia mamą i tatą; nasze ciągle żywe kilogramy po ciąży upchnięte w elegancką kieckę, zamiast mlekiem zdobionego dresu; nasze bardziej zmęczone niż zazwyczaj, ale szczęśliwsze niż zazwyczaj uśmiechy; nasze osobiste intencje mieszczące się w sakramentalnym słowie: “chrzest święty”.
Wyjątkowo!
Żeby zmysł organizacyjny także był na plus u Was wszystkich i aby najpiękniejsze święto nowej ery: ery rodzicielstwa nie było tylko trochę bardziej uroczystym obiadem w knajpie z rodziną zawieszoną między kotletem a wózkiem, podsyłam Wam naszą autorską metodę, jak zorganizować chrzciny dziecka, przetestowaną na… naszym dziecku. Z akcentem, naciskiem i przytupem na to ostatnie: w końcu “dziecko” to najmniejszy, a najważniejszy i jedyny spiritus movens tej imprezy. Niezależnie, czy zrobisz ją w restauracji, ogrodzie czy u siebie w domu.
Jak zorganizować wyjątkowe chrzciny?
1. Zaproszenia na chrzciny
Nadają klimat wydarzeniu, zanim się jeszcze wydarzy. Trzymają fason. Można zamówić gotowe, a można zrobić samemu. Dla wytrwałych: metodą scrapbookingu, dla mniej cierpliwych (jak ja ;-)): w programach do obróbki graficznej typu Canva. To jest naprawdę proste! I jaka frajda!
2. Wystrój
Jeśli dbamy o swój strój i wdzianko najmniejszego bohatera dnia, tak samo musimy zadbać o oprawę samej uroczystości, czyli wystrój sali. Niby szczegół, a daje tak wiele: ozdabia tło zdjęć; udowadnia, że komuś zależało na estetyce; buduje atmosferę. Czasem wystarczą tylko balony fantazyjnie zawieszone plus kwiaty na stołach i robi się… odświętnie.
3. Toast/Powitanie
Bo każda powieść musi mieć wstęp, a każdy występ zapowiedź. Każda uroczystość tak samo: powinna się oficjalnie rozpocząć nie od szurnięcia krzesłem przy stole i wbicia widelca w kotleta, ale od osobistego, ciepłego, krótkiego “Witajcie!” ze strony gospodarzy w stronę gości. Oczywiście w tym wypadku to Rodzice mają duże pole do popisu: mogą w żartobliwy sposób powitać gości w imieniu… kwilącego niemowlaka w beciku.
4. Twoje Dziecko w roli głównej
Malutkie czy trochę większe, oszołomione odświętnym światem i śmigusem-dyngusem od księdza nie wie, że to z jego powodu ta impreza. Ale Ty, Rodzicu, wiesz! Dlatego nie spychaj wózka w kąt sali, nie ukrywaj Maleństwa w pokoju obok. Bo czy król na balu siedzi pod stołem czy na tronie? Naszym tronem była skromnie udekorowana kołyska ustawiona koło mamy i taty, ale z dostępem do każdego chętnego „odwiedzić” lub pobawić tą, której imię właśnie oficjalnie nadano.
5. Spersonalizowane zabawy
Nasz konik! Nie, nie ten na biegunach. Ale absolutne must have każdej organizowanej przez nas imprezy. Trochę czasu i kreatywności wymagają (ukłony dla hiper kreatywnej cioci, która je tworzy), ale sprawiają, że tę imprezę się pamięta długo, a raczej jej spory zapas anegdot i śmiechu! Jakie można wymyślić zabawy na chrzciny? A my na przykład przypięliśmy do balonów zdjęcia córeczki i napisaliśmy na odwrocie jedną ciekawostkę z jej krótkiego życia (ile przesypia, co je, jak ma na drugie imię itp.), daliśmy gościom czas na zapoznanie się z takim „wystrojem sali”, a potem odbył się quiz (z podziałem na drużyny). W nagrodę: zdjęcia Neli!
6. Integracja
Nie ma nic gorszego niż cisza nad stołem albo rzężenie sztućcy. Gości (szczególnie z dwóch prawie obcych sobie rodzin) trzeba zintegrować. Naszym środkiem do tego celu była kolejna zabawa: wymyślenie przez każdego z gości 3 rad na dalsze życie naszego dziecka: za 5, 10 i 15 lat, napisanie ich na karteczce i wrzucenie do pudełka. Potem na głos odczytywaliśmy napisane i podpisane „porady” i przynajmniej jeden wujek śmiał się z drugiej cioci, a babcia sama siebie nie posądzała, jakie może dawać „rady” ukochanej wnusi 😉 Drugi sposób na integrację był idealny w swojej prostocie: pusty plakat w pandy, na którym cała rodzinka zostawiała swoje odciski palców maczanych w specjalnych tuszach. Fajna sprawa!
7. Tort na chrzciny
Nieważne, czy z cukierni czy homemade. On bryluje! Jest dla gości, ale tak naprawdę robimy go (zamawiamy go) z myślą o naszym Najmłodszym. Pierwszy tort dla rodziny w powiększonym składzie. Dużo słodyczy po goryczy pierwszych, trudnych chwil rodzicielstwa. Trofeum 😉 A dla gości: smak i zdobienie, dodatkowa atrakcja!
8. Podziękowania
Jeśli prosiłam, to też dziękuję. Lubię ten zwyczaj. Dziękuję drobnostką, symbolicznie, na pamiątkę. Na chrzcinach podziękowaliśmy dosłownie drobiazgiem: mini wózeczkiem złożonym z papieru (kupione na Allegro za grosze) wypełnionym po brzegi kolorowymi cukierkami. Radość była: i gości, i gospodarzy. A przecież o to chodzi, prawda?
9. Oczywiste oczywistości
Żeby plan A wszelki wypalił, a ewentualny B był w zanadrzu i nie drżał w razie swego użycia, niech wszystko będzie odpowiednio wcześniej zorganizowane: 2 tygodnie minimum. Zamówiony tort, ubranko do chrztu, ewentualny catering. Listę to do obowiązkowo robię kilka tygodni przed, żeby np. wiedzieć kiedy mam balony zamówić, a kiedy je nadmuchać. Żeby potem mnie czas i inne „niespodziewane okoliczności” nie nadmuchały w… balona!
10. Daj sobie… popamiętać
Jak maluśkie było Twoje dziecko, gdy przedzierałaś przez jego rączki i drobne nóżki (z biegiem czasu, nieistotnym pozostanie dokładny wiek chrzczonego, bo jego rączki i nóżki zawsze będą nam się wydawały relatywnie mikroskopijnej wielkości) eleganckie białe, kremowe, różowo-błękitne atłasy, falbanki, koronki i mankieciki. Jak czule patrzyli na nie chrzestni, przejęci, aby nie upuścić, nie zbudzić, nie zdmuchnąć świecy, nie zgubić szatki. Jak Twoje niby jeszcze nie temperamentne dziecię potrafiło obronić swojej suchości-niezależności, gdy zostało potraktowane sakramentalnym dzbanuszkiem z wodą. Jak wjeżdżał tort. Jak tuliła babcia, ciocia, kuzyni… Oni wszyscy w ten dzień wyglądają tak odświętnie. Zatem: rób zdjęcia! Poproś o zdjęcia innych. Zrób potem z tego ładny, elegancki, prosty album lub fotoksiążkę. I… daj sobie czasem popamiętać… wspominając, że “przecież to było jakby wczoraj”.
10 sposobów, jak zorganizować wyjątkowe chrzciny
Wiecie, że ja życia nie żyję. Ja go celebruję! I będę to powtarzać niczym mantrę 🙂 Tym samym, jeśli zbliża się faktycznie jakieś święto: czy to czerwona kartka w kalendarzu, czy to czerwona kartka prywatnej agendy uroczystości wszelkich, jestem w stanie gotowości, by zorganizować, przeżyć i zapamiętać TEN dzień jak najgodniej mu przystoi. I takim dniem w minionym roku były chrzciny naszej córeczki. Bo chrzciny to pierwsze święto nowej ery naszej nowej rodziny: 2 plus 1.
Pokazać światu!
I chrzciny, abstrahując od religijnych elementów tego sakramentu, są tą jedną z pierwszych okazji, żeby wszelkie “plus” naszego życia pokazać światu: nasze dziecię; nasze ogarnięcie tematu bycia mamą i tatą; nasze ciągle żywe kilogramy po ciąży upchnięte w elegancką kieckę, zamiast mlekiem zdobionego dresu; nasze bardziej zmęczone niż zazwyczaj, ale szczęśliwsze niż zazwyczaj uśmiechy; nasze osobiste intencje mieszczące się w sakramentalnym słowie: “chrzest święty”.
Wyjątkowo!
Żeby zmysł organizacyjny także był na plus u Was wszystkich i aby najpiękniejsze święto nowej ery: ery rodzicielstwa nie było tylko trochę bardziej uroczystym obiadem w knajpie z rodziną zawieszoną między kotletem a wózkiem, podsyłam Wam naszą autorską metodę, jak zorganizować chrzciny dziecka, przetestowaną na… naszym dziecku. Z akcentem, naciskiem i przytupem na to ostatnie: w końcu “dziecko” to najmniejszy, a najważniejszy i jedyny spiritus movens tej imprezy. Niezależnie, czy zrobisz ją w restauracji, ogrodzie czy u siebie w domu.
Jak zorganizować wyjątkowe chrzciny?
1. Zaproszenia na chrzciny
Nadają klimat wydarzeniu, zanim się jeszcze wydarzy. Trzymają fason. Można zamówić gotowe, a można zrobić samemu. Dla wytrwałych: metodą scrapbookingu, dla mniej cierpliwych (jak ja ;-)): w programach do obróbki graficznej typu Canva. To jest naprawdę proste! I jaka frajda!
2. Wystrój
Jeśli dbamy o swój strój i wdzianko najmniejszego bohatera dnia, tak samo musimy zadbać o oprawę samej uroczystości, czyli wystrój sali. Niby szczegół, a daje tak wiele: ozdabia tło zdjęć; udowadnia, że komuś zależało na estetyce; buduje atmosferę. Czasem wystarczą tylko balony fantazyjnie zawieszone plus kwiaty na stołach i robi się… odświętnie.
3. Toast/Powitanie
Bo każda powieść musi mieć wstęp, a każdy występ zapowiedź. Każda uroczystość tak samo: powinna się oficjalnie rozpocząć nie od szurnięcia krzesłem przy stole i wbicia widelca w kotleta, ale od osobistego, ciepłego, krótkiego “Witajcie!” ze strony gospodarzy w stronę gości. Oczywiście w tym wypadku to Rodzice mają duże pole do popisu: mogą w żartobliwy sposób powitać gości w imieniu… kwilącego niemowlaka w beciku.
4. Twoje Dziecko w roli głównej
Malutkie czy trochę większe, oszołomione odświętnym światem i śmigusem-dyngusem od księdza nie wie, że to z jego powodu ta impreza. Ale Ty, Rodzicu, wiesz! Dlatego nie spychaj wózka w kąt sali, nie ukrywaj Maleństwa w pokoju obok. Bo czy król na balu siedzi pod stołem czy na tronie? Naszym tronem była skromnie udekorowana kołyska ustawiona koło mamy i taty, ale z dostępem do każdego chętnego „odwiedzić” lub pobawić tą, której imię właśnie oficjalnie nadano.
5. Spersonalizowane zabawy
Nasz konik! Nie, nie ten na biegunach. Ale absolutne must have każdej organizowanej przez nas imprezy. Trochę czasu i kreatywności wymagają (ukłony dla hiper kreatywnej cioci, która je tworzy), ale sprawiają, że tę imprezę się pamięta długo, a raczej jej spory zapas anegdot i śmiechu! Jakie można wymyślić zabawy na chrzciny? A my na przykład przypięliśmy do balonów zdjęcia córeczki i napisaliśmy na odwrocie jedną ciekawostkę z jej krótkiego życia (ile przesypia, co je, jak ma na drugie imię itp.), daliśmy gościom czas na zapoznanie się z takim „wystrojem sali”, a potem odbył się quiz (z podziałem na drużyny). W nagrodę: zdjęcia Neli!
6. Integracja
Nie ma nic gorszego niż cisza nad stołem albo rzężenie sztućcy. Gości (szczególnie z dwóch prawie obcych sobie rodzin) trzeba zintegrować. Naszym środkiem do tego celu była kolejna zabawa: wymyślenie przez każdego z gości 3 rad na dalsze życie naszego dziecka: za 5, 10 i 15 lat, napisanie ich na karteczce i wrzucenie do pudełka. Potem na głos odczytywaliśmy napisane i podpisane „porady” i przynajmniej jeden wujek śmiał się z drugiej cioci, a babcia sama siebie nie posądzała, jakie może dawać „rady” ukochanej wnusi 😉 Drugi sposób na integrację był idealny w swojej prostocie: pusty plakat w pandy, na którym cała rodzinka zostawiała swoje odciski palców maczanych w specjalnych tuszach. Fajna sprawa!
7. Tort na chrzciny
Nieważne, czy z cukierni czy homemade. On bryluje! Jest dla gości, ale tak naprawdę robimy go (zamawiamy go) z myślą o naszym Najmłodszym. Pierwszy tort dla rodziny w powiększonym składzie. Dużo słodyczy po goryczy pierwszych, trudnych chwil rodzicielstwa. Trofeum 😉 A dla gości: smak i zdobienie, dodatkowa atrakcja!
8. Podziękowania
Jeśli prosiłam, to też dziękuję. Lubię ten zwyczaj. Dziękuję drobnostką, symbolicznie, na pamiątkę. Na chrzcinach podziękowaliśmy dosłownie drobiazgiem: mini wózeczkiem złożonym z papieru (kupione na Allegro za grosze) wypełnionym po brzegi kolorowymi cukierkami. Radość była: i gości, i gospodarzy. A przecież o to chodzi, prawda?
9. Oczywiste oczywistości
Żeby plan A wszelki wypalił, a ewentualny B był w zanadrzu i nie drżał w razie swego użycia, niech wszystko będzie odpowiednio wcześniej zorganizowane: 2 tygodnie minimum. Zamówiony tort, ubranko do chrztu, ewentualny catering. Listę to do obowiązkowo robię kilka tygodni przed, żeby np. wiedzieć kiedy mam balony zamówić, a kiedy je nadmuchać. Żeby potem mnie czas i inne „niespodziewane okoliczności” nie nadmuchały w… balona!
10. Daj sobie… popamiętać
Jak maluśkie było Twoje dziecko, gdy przedzierałaś przez jego rączki i drobne nóżki (z biegiem czasu, nieistotnym pozostanie dokładny wiek chrzczonego, bo jego rączki i nóżki zawsze będą nam się wydawały relatywnie mikroskopijnej wielkości) eleganckie białe, kremowe, różowo-błękitne atłasy, falbanki, koronki i mankieciki. Jak czule patrzyli na nie chrzestni, przejęci, aby nie upuścić, nie zbudzić, nie zdmuchnąć świecy, nie zgubić szatki. Jak Twoje niby jeszcze nie temperamentne dziecię potrafiło obronić swojej suchości-niezależności, gdy zostało potraktowane sakramentalnym dzbanuszkiem z wodą. Jak wjeżdżał tort. Jak tuliła babcia, ciocia, kuzyni… Oni wszyscy w ten dzień wyglądają tak odświętnie. Zatem: rób zdjęcia! Poproś o zdjęcia innych. Zrób potem z tego ładny, elegancki, prosty album lub fotoksiążkę. I… daj sobie czasem popamiętać… wspominając, że “przecież to było jakby wczoraj”.