Niebawem Święta. Zresztą, nieważna okazja, ani pora roku. Bo przypływy i odpływy naszej pewności siebie, będąc młodą mamą, są niezależne od czasu. Są zależne od naszego otoczenia i ich poziomu „życzliwości” w nieustannym ocenianiu czy i jak dbamy o nasze dzieci. Ale są też zależne od własnego poziomu samoakceptacji dotyczącej zmiany priorytetów, nas samych i czasu, który pędzi za szybko i nie daje się kontrolować. Znasz to? Mogłabym w jednym zdaniu napisać: dopiero sięgnięcie po dziennik wieloletni dźwignęło moje poczucie własnej wartości jako mamy we właściwe miejsce. Ale też byłam nieprzekonana. Więc przeczytaj proszę: jak to działa i dlaczego dziennik wieloletni “Celebruj!” to najlepszy prezent dla Ciebie lub bliskich Ci Mam?
Co ma dziennik wieloletni do pewności siebie?
Ciepła kawa. Siku w samotności. Trzy godziny snu ciurkiem. Wychodne do dzielnicowego spożywczaka. To moje potrzeby od kiedy zostałam mamą. Nigdy wcześniej o nich nie myślałam w kwestii potrzeb. Nie wiedziałam, że tak trzeba będzie walczyć o błahostki.
Ale przecież też, już jako mama, nie wiem miliona innych rzeczy. Jak zareagować gdy jedna córka nie chce się dzielić z drugą? Wiem, że ma do tego prawo. Wiem, że tej drugiej może być przykro. Nie wiem co mam robić. Chcę przejąć ich odpowiedzialność, ich emocje, ich problemy. Po co? Bo jestem Mamą…?
A gdzie się podziałam JA? Ja, Ania. Ja, żona. Ja, kobieta. Ja, kobieta. Ja, z ery przed porodówką. “No to zrób coś dla siebie!” – mówiły wszelkie ciocie, koleżanki, babcie “dobra rada”. Tylko nawet gdy chciałam tam i wtedy uprawiać te wszystkie trendy aktywności jak joga, czy bieganie, to zamiast znajdować w nich wsparcie, dostawałam smutny jęk rzeczywistości: “nie mam siły, bo padam na pysk!”
I stało się to dokładnie 3 lata temu – w trakcie pandemii – zaczęłam prowadzić swój dziennik wieloletni. Moje dzieci miały wtedy 2 i 4 lata. W zwykłym zeszycie. Nie były to epopeje, które powstawały dawno temu, gdy targały mną tsunami nastoletnich emocji. Były to faktycznie 1-2 linijki dziennie, gdy zalewały mnie tsunami zmęczenia, bezradności, trudności, a także szczęścia i wzruszeń. Wiesz dlaczego te kilkadziesiąt sekund, kilka minut dziennie pisaniai stało się ważne? Wiesz dlaczego mój skromny zeszytowy dziennik zmienił się po roku w formę dziennika wieloletniego? Wiesz dlaczego taki “journaling” (tak bardzo rozpowszechniony w USA, a tak mało znany jeszcze w Polsce) mi pomógł porządnie dźwignąć własne poczucie wartości w macierzyństwie? Wiesz dlaczego tak bardzo uwierzyłam w to narzędzie dbania o siebie, że postanowiłam samodzielnie stworzyć i wydać jedyny taki “5-letni Dziennik Chwil Ważnych. Celebruj!”” w Polsce?
Znalazłam na to co najmniej 5 ważnych powodów, Oto one:
1.Łapanie czasu!
Nic mnie bardziej nie męczyło, “siedząc w domu” z dziećmi jak przysłowiowy “dzień świstaka”: 15 pobudek w nocy, śniadanko, wiadro kawy, gilgotki i pieszczochy na macie, spacerek, szykowanie obiadku, sprzątanie papki z 5 m2 przestrzeni wokół krzesełka, czekanie aż tata wróci z pracy, opowieści o nowych wyguganych sylabach, o nowych trasach spacerowych, o eko marchewce na obiad oraz wieczorna rutyna z królową kąpielą i bajeczkami na dobranoc, 15 pobudek w nocy… (resztę powtórz X razy). Brzmi znajomo? 🙂
Ale wiesz co? Nic mnie bardziej nie zaskakiwało, nie wzruszało, niż fakt, że ta pozorna jednakowość tych dni jest prawdziwą rewolucją: w moim życiu i przede wszystkim w życiu tego małego Człowieczka, któremu towarzyszę w każdych pierwszych razach, w każdych sukcesach, w każdych upadkach (tych dosłownych najczęściej :)), w każdych małych-wielkich gestach, które nie umniejszają mojej wartości, a zamiast tego: wystrzelają ją w kosmos!
Czasem jak patrzę na moje dzieci, wyobrażam sobie jak bardzo szybko zleci nasz czas. Wiem, że ani się nie obejrzę kiedy skończą studia, znajdą mężów i będą czasem podrzucać swoje wnuki na niedzielny rosół. Patrząc, że “dopiero wczoraj” je urodziłam, uczyłam chodzić, pisać mniej graślawe “a”, to zleci to szybciej niż mi się wydaje. I już mi trochę smutno, Jednocześnie wiem, że nie mam wpływu na bezlitośnie mijający czas. Ale mam wpływ na kontrolę tego czasu, na zatrzymanie go, przynajmniej we fragmentach, wybierając to, co w nim dla nas najważniejsze – jedną linijką dziennie. Za tę moc ocalania od zapomnienia chyba jestem najbardziej wdzięczna mojemu dziennikowi wieloletniemu.
2. Mniej sobie dowalam!
Bo notując to, co dla mnie ważne – te dobre, ale też te zwykłe, a nawet całkiem niefajne chwile, doświadczenia, odczucia, odbieram od życia i od tych momentów sam na sam, lekcje pokory oraz odpuszczania. Bo zaczynam rozumieć, a raczej czytać czarno na białym, że przecież (z jasnej perspektywy czasu) nic się nie stało przez to, że moja córka nie siadła jak miała 7 miesięcy, a dopiero 10. Znajduję potwierdzenie na to, że pojedyncze przeszkody były, są i będą, ale mimo wszystko, małymi krokami, prędzej czy później osiągam cele. I znowu: mam to na piśmie! I mam to na piśmie, że to nie ja jestem beznadziejna, ale akurat fakty i okoliczności, które opisuję i które wydarzyły się poza moim zasięgiem i popsuły szyki.
Poza tym, na pewno się zgodzisz, że macierzyństwo tak wiele od nas wymaga, bo dookoła nas dzieje się – nie przesądzając – wielowymiarowa rewolucja! I pisanie Dziennika mi tę rewolucję uświadomiło – ewolucją, dniem po dniu, rok po roku. Gdy teraz biorę mój dziennik wieloletni w rękę i patrzę jak na jednej stronie dedykowanej temu samemu dniu miesiąca, ale w różnych latach wydarza się nasza prywatna Historia, nie potrafię opisać słowami tego, co czuję, czytając: 12-tego grudnia, 3 lata temu, moja młodsza córka leżała pod kroplówką, bo jej stawy odmówiły posłuszeństwa; 12-tego grudnia 2023 odbiera medal za ukończony etap szkoleń z akrobatyki. Tego dnia, 3 lata temu, wracałam od psychiatry, leczyłam depresję i stany lękowe po totalnie nieudanej współpracy biznesowej, dziś – jako przedsiębiorczyni wysłałam maila księgowemu z wynikami sprzedaży własnego “5-letniego Dziennika Chwili Ważnych. Jedna Linijka Dziennie”, który mi gratuluje sukcesu i pyta o egzemplarz dla żony.
3. Praktyka wdzięczności dla opornych
Badania naukowe już dawno udowodniły, że praktyka wdzięczności ma niesamowicie ważny wpływ na nasze postrzeganie siebie, na poczucie sprawczości i szczęścia. Odwołują się do niej nie tylko pisma specjalistyczne, ale także seriale i książki. Najwyższa pora, żeby odwołało się też do niej… nasze żyćko! Fakt, nazwa być może odstrasza, bo brzmi dość patetycznie, ale samo praktykowanie wdzięczności jest super proste: w moim 5-letnim Dzienniku Chwil Ważnych wracasz do niej raz na miesiąc. Nie za często, nie za długo, regularnie, z fenomenalnym skutkiem ukierunkowanego myślenia sobie o tym, co doceniamy obok nas, tu i teraz. O takiej zwykłej, codziennej wdzięczności przecież często zdarza się zapominać, bo zostaliśmy wychowani w takich, a nie innych czasach, które nie lubiły chwalić, doceniać, celebrować, a pasjonowały się jątrzeniem problemów i sztuką umniejszania sobie oraz dzieciom, czyli nam.
4. Akceptacja na dobre i na złe
Znasz takiego mama: “moje dziecko ma dwie matki” albo “mój mąż ma dwie żony”, gdy najpierw wychodzi niechlujna, poczochrana kobieta ze szczoteczką w zębach, a następnie ta sama kobieta wygląda jak milion dollar baby, gdy poświęci chwilę na garderobę i make-up? No właśnie… Tak samo można powiedzieć, że nasza macierzyńska codzienność mamy ma dwa życia – jedno to, co pryśnie różowym lukrem i wzruszeniem z każdej nowej fałdki na stópce dzidziusia oraz drugie, co sypnie za rzadką “dwójeczką” do pampersa albo kolejną nocą bez godziny snu. I ta druga strona medalu lubi nam podcinać skrzydła, lubi poddawać w wątpliwość naszą zaradność, organizację, metody. A kto powiedział, że życie ma być tylko dobre? Pewnie ten sam ktoś, kto nam sączył od pokoleń, że “nie wolno płakać”, “nie jojcz”, “przesadzasz!”itp. itd. A nie ma dni albo dobrych, albo złych. Są dni różne. Nie ma emocji dobrych ani złych. Wszystkie nasze emocje są potrzebne, ważne i konieczne do przepracowania.
To dlatego, bardzo chciałam, by w dzienniku wieloletnim “Celebruj! Jedna linijka dziennie” nie było kategoryzowania treści jakie mamy wpisywać. Aby nie było narzuconych pytań ani tematyki dziennika. Co więcej, pojawił się tam tracker nastrojów. Po co? Po to, byś każdego dnia pamiętała i dbała o to, by spytać samą siebie “jak się czujesz?”, zaznaczając odpowiednią emotikonę. To przecież pierwszy krok do wyrabiania nawyku, by pomyśleć także o sobie. To także dowód na to, że mimo parszywości dnia, summa summarum, potrafimy go być może ocenić pozytywnie. To także ważny sygnał, by być może poszukać wsparcia wśród bliskich, czy wśród specjalistów, jeśli smutek zaznaczamy dość długo i zbyt często.
5. Self-care w doświadczaniu, a nie w teorii
Możemy przeczytać dziesiątki poradników, przescrollować setki grafik, obejrzeć tysiące motywacyjnych tedexów i na nic nam się to zda, jeśli nie poświęcimy chwili i odrobiny wysiłku, by cenne inspiracje przedłożyć na własne życie, włożyć we własny kontekst. Pisanie dziennika wieloletniego daje nam ogromną (prawie 500 stron) przestrzeń na własną narrację – dzień po dniu, tworzymy własną książkę – o nas samych lub o naszych dzieciach. Ale to nie wszystko! Bo akurat w dzienniku wieloletnim “Celebruj! Jednak linijka dziennie” za cel postawiłam sobie przełożenie teorii na doświadczenie w kwestii tak szumnego self-care! Czy self-care w macierzyństwie istnieje? Czy to nie jest właśnie ten etap życia, kiedy cudze potrzeby przekładamy ponad własne?
W dzienniku “Celebruj” znajdziesz proste mapy myśli dające odpowiedzi na pytania o Twoje potrzeby, o Twoją nową tożsamość. Znajdziesz tu także gotowe schematy na wspierające, mądre podsumowania mijającego kwartału, roku, a także na kreślenie wizji przyszłości, mapy marzeń, harmonogramu kolejnego etapu codzienności w macierzyństwie (i nie tylko).
W dzienniku wieloletnim “Celebruj!” znajdziesz także coś unikatowego, a na co się zdecydowałam wierząc w moc słowa pisanego, po co można sięgnąć w ramach “w razie potrzeby, zbij szybkę”. Tą “szybką”, rozpoczynającą każdy miesiąc jest 12 uniwersalnych, refleksyjnych felietonów dotyczących miłości, lęku, nadodpowiedzialności, przeszłości, które dają pole do szukania siebie, ukojenia i akceptacji. Oto fragment jednego z nich:
Bonus: pamiątka dla dziecka!
Oczywiście, wiele mogłabym jeszcze dodać jak bardzo pisanie dziennika wieloletniego zupełnie niepozornie wpłynęło na moje lepsze samopoczucie psychiczne w macierzyństwie. Ale nie mogę oprzeć się spojrzenia na Dziennik także jako na wyjątkowy prezent nie tylko dla nas samych, ale także… dla naszych Dzieci.
Jeden z egzemplarzy mojego dziennika “Celebruj” zadedykowałam tylko i wyłącznie moim córkom. Nie opisuję w nim swoich przeżyć, ale np. fragmenty rozmów z córkami, ich powiedzonka, anegdotki przyniesione z przedszkola czy szkoły. Dziś np. zapiszę “A. pierwszy raz wzruszyła się, oglądając film: Święta Angeli 2”. Wczoraj zanotowałam: “- Mamo, co jest białe, czarne i czerwone? – Nie wiem, córeczko. – Mikołaj, który wpadł do komina!”. A jeszcze kiedyś opisałam pierwszy koszmar najmłodszej córki. Kiedyś wręczę im ten Dziennik. Kiedyś zobaczą jak na jednej stronie zmieściło się 5 lat ich dzieciństwa, które biegnie… za szybko.
I pozostaje mi powtórzyć za innymi Mamai, które kupiły już ode mnie swój dziennik wieloletni: “jak ja żałuję, że nie miałam go wcześniej!” albo “szkoda, że nie było Twojego dziennika, gdy moje dziecko miało roczek lub dwa i zaliczało swoje najważniejsze pierwsze razy!”. Fakt, te tradycyjne “albumy maluszka” narzucają nam co mamy pisać, zachęcają do opisania kiedy wypadł jaki ząbek, wypełniają strony zdjęciami do wklejenia. Natomiast 5-letni Dziennik Chwil Ważnych “Celebruj! Jedna linijka dziennie” daje coś, co najbardziej podnosi nasze poczucie wartości, sprawczości i zadowolenia. Jest to wolność.
Poznaj prezent dla mamy, który skutecznie podnosi pewność siebie w macierzyństwie!
Niebawem Święta. Zresztą, nieważna okazja, ani pora roku. Bo przypływy i odpływy naszej pewności siebie, będąc młodą mamą, są niezależne od czasu. Są zależne od naszego otoczenia i ich poziomu „życzliwości” w nieustannym ocenianiu czy i jak dbamy o nasze dzieci. Ale są też zależne od własnego poziomu samoakceptacji dotyczącej zmiany priorytetów, nas samych i czasu, który pędzi za szybko i nie daje się kontrolować. Znasz to? Mogłabym w jednym zdaniu napisać: dopiero sięgnięcie po dziennik wieloletni dźwignęło moje poczucie własnej wartości jako mamy we właściwe miejsce. Ale też byłam nieprzekonana. Więc przeczytaj proszę: jak to działa i dlaczego dziennik wieloletni “Celebruj!” to najlepszy prezent dla Ciebie lub bliskich Ci Mam?
Co ma dziennik wieloletni do pewności siebie?
Ciepła kawa. Siku w samotności. Trzy godziny snu ciurkiem. Wychodne do dzielnicowego spożywczaka. To moje potrzeby od kiedy zostałam mamą. Nigdy wcześniej o nich nie myślałam w kwestii potrzeb. Nie wiedziałam, że tak trzeba będzie walczyć o błahostki.
Ale przecież też, już jako mama, nie wiem miliona innych rzeczy. Jak zareagować gdy jedna córka nie chce się dzielić z drugą? Wiem, że ma do tego prawo. Wiem, że tej drugiej może być przykro. Nie wiem co mam robić. Chcę przejąć ich odpowiedzialność, ich emocje, ich problemy. Po co? Bo jestem Mamą…?
A gdzie się podziałam JA? Ja, Ania. Ja, żona. Ja, kobieta. Ja, kobieta. Ja, z ery przed porodówką. “No to zrób coś dla siebie!” – mówiły wszelkie ciocie, koleżanki, babcie “dobra rada”. Tylko nawet gdy chciałam tam i wtedy uprawiać te wszystkie trendy aktywności jak joga, czy bieganie, to zamiast znajdować w nich wsparcie, dostawałam smutny jęk rzeczywistości: “nie mam siły, bo padam na pysk!”
I stało się to dokładnie 3 lata temu – w trakcie pandemii – zaczęłam prowadzić swój dziennik wieloletni. Moje dzieci miały wtedy 2 i 4 lata. W zwykłym zeszycie. Nie były to epopeje, które powstawały dawno temu, gdy targały mną tsunami nastoletnich emocji. Były to faktycznie 1-2 linijki dziennie, gdy zalewały mnie tsunami zmęczenia, bezradności, trudności, a także szczęścia i wzruszeń. Wiesz dlaczego te kilkadziesiąt sekund, kilka minut dziennie pisaniai stało się ważne? Wiesz dlaczego mój skromny zeszytowy dziennik zmienił się po roku w formę dziennika wieloletniego? Wiesz dlaczego taki “journaling” (tak bardzo rozpowszechniony w USA, a tak mało znany jeszcze w Polsce) mi pomógł porządnie dźwignąć własne poczucie wartości w macierzyństwie? Wiesz dlaczego tak bardzo uwierzyłam w to narzędzie dbania o siebie, że postanowiłam samodzielnie stworzyć i wydać jedyny taki “5-letni Dziennik Chwil Ważnych. Celebruj!”” w Polsce?
Znalazłam na to co najmniej 5 ważnych powodów, Oto one:
1.Łapanie czasu!
Nic mnie bardziej nie męczyło, “siedząc w domu” z dziećmi jak przysłowiowy “dzień świstaka”: 15 pobudek w nocy, śniadanko, wiadro kawy, gilgotki i pieszczochy na macie, spacerek, szykowanie obiadku, sprzątanie papki z 5 m2 przestrzeni wokół krzesełka, czekanie aż tata wróci z pracy, opowieści o nowych wyguganych sylabach, o nowych trasach spacerowych, o eko marchewce na obiad oraz wieczorna rutyna z królową kąpielą i bajeczkami na dobranoc, 15 pobudek w nocy… (resztę powtórz X razy). Brzmi znajomo? 🙂
Ale wiesz co? Nic mnie bardziej nie zaskakiwało, nie wzruszało, niż fakt, że ta pozorna jednakowość tych dni jest prawdziwą rewolucją: w moim życiu i przede wszystkim w życiu tego małego Człowieczka, któremu towarzyszę w każdych pierwszych razach, w każdych sukcesach, w każdych upadkach (tych dosłownych najczęściej :)), w każdych małych-wielkich gestach, które nie umniejszają mojej wartości, a zamiast tego: wystrzelają ją w kosmos!
Czasem jak patrzę na moje dzieci, wyobrażam sobie jak bardzo szybko zleci nasz czas. Wiem, że ani się nie obejrzę kiedy skończą studia, znajdą mężów i będą czasem podrzucać swoje wnuki na niedzielny rosół. Patrząc, że “dopiero wczoraj” je urodziłam, uczyłam chodzić, pisać mniej graślawe “a”, to zleci to szybciej niż mi się wydaje. I już mi trochę smutno, Jednocześnie wiem, że nie mam wpływu na bezlitośnie mijający czas. Ale mam wpływ na kontrolę tego czasu, na zatrzymanie go, przynajmniej we fragmentach, wybierając to, co w nim dla nas najważniejsze – jedną linijką dziennie. Za tę moc ocalania od zapomnienia chyba jestem najbardziej wdzięczna mojemu dziennikowi wieloletniemu.
2. Mniej sobie dowalam!
Bo notując to, co dla mnie ważne – te dobre, ale też te zwykłe, a nawet całkiem niefajne chwile, doświadczenia, odczucia, odbieram od życia i od tych momentów sam na sam, lekcje pokory oraz odpuszczania. Bo zaczynam rozumieć, a raczej czytać czarno na białym, że przecież (z jasnej perspektywy czasu) nic się nie stało przez to, że moja córka nie siadła jak miała 7 miesięcy, a dopiero 10. Znajduję potwierdzenie na to, że pojedyncze przeszkody były, są i będą, ale mimo wszystko, małymi krokami, prędzej czy później osiągam cele. I znowu: mam to na piśmie! I mam to na piśmie, że to nie ja jestem beznadziejna, ale akurat fakty i okoliczności, które opisuję i które wydarzyły się poza moim zasięgiem i popsuły szyki.
Poza tym, na pewno się zgodzisz, że macierzyństwo tak wiele od nas wymaga, bo dookoła nas dzieje się – nie przesądzając – wielowymiarowa rewolucja! I pisanie Dziennika mi tę rewolucję uświadomiło – ewolucją, dniem po dniu, rok po roku. Gdy teraz biorę mój dziennik wieloletni w rękę i patrzę jak na jednej stronie dedykowanej temu samemu dniu miesiąca, ale w różnych latach wydarza się nasza prywatna Historia, nie potrafię opisać słowami tego, co czuję, czytając: 12-tego grudnia, 3 lata temu, moja młodsza córka leżała pod kroplówką, bo jej stawy odmówiły posłuszeństwa; 12-tego grudnia 2023 odbiera medal za ukończony etap szkoleń z akrobatyki. Tego dnia, 3 lata temu, wracałam od psychiatry, leczyłam depresję i stany lękowe po totalnie nieudanej współpracy biznesowej, dziś – jako przedsiębiorczyni wysłałam maila księgowemu z wynikami sprzedaży własnego “5-letniego Dziennika Chwili Ważnych. Jedna Linijka Dziennie”, który mi gratuluje sukcesu i pyta o egzemplarz dla żony.
3. Praktyka wdzięczności dla opornych
Badania naukowe już dawno udowodniły, że praktyka wdzięczności ma niesamowicie ważny wpływ na nasze postrzeganie siebie, na poczucie sprawczości i szczęścia. Odwołują się do niej nie tylko pisma specjalistyczne, ale także seriale i książki. Najwyższa pora, żeby odwołało się też do niej… nasze żyćko! Fakt, nazwa być może odstrasza, bo brzmi dość patetycznie, ale samo praktykowanie wdzięczności jest super proste: w moim 5-letnim Dzienniku Chwil Ważnych wracasz do niej raz na miesiąc. Nie za często, nie za długo, regularnie, z fenomenalnym skutkiem ukierunkowanego myślenia sobie o tym, co doceniamy obok nas, tu i teraz. O takiej zwykłej, codziennej wdzięczności przecież często zdarza się zapominać, bo zostaliśmy wychowani w takich, a nie innych czasach, które nie lubiły chwalić, doceniać, celebrować, a pasjonowały się jątrzeniem problemów i sztuką umniejszania sobie oraz dzieciom, czyli nam.
4. Akceptacja na dobre i na złe
Znasz takiego mama: “moje dziecko ma dwie matki” albo “mój mąż ma dwie żony”, gdy najpierw wychodzi niechlujna, poczochrana kobieta ze szczoteczką w zębach, a następnie ta sama kobieta wygląda jak milion dollar baby, gdy poświęci chwilę na garderobę i make-up? No właśnie… Tak samo można powiedzieć, że nasza macierzyńska codzienność mamy ma dwa życia – jedno to, co pryśnie różowym lukrem i wzruszeniem z każdej nowej fałdki na stópce dzidziusia oraz drugie, co sypnie za rzadką “dwójeczką” do pampersa albo kolejną nocą bez godziny snu. I ta druga strona medalu lubi nam podcinać skrzydła, lubi poddawać w wątpliwość naszą zaradność, organizację, metody. A kto powiedział, że życie ma być tylko dobre? Pewnie ten sam ktoś, kto nam sączył od pokoleń, że “nie wolno płakać”, “nie jojcz”, “przesadzasz!”itp. itd. A nie ma dni albo dobrych, albo złych. Są dni różne. Nie ma emocji dobrych ani złych. Wszystkie nasze emocje są potrzebne, ważne i konieczne do przepracowania.
To dlatego, bardzo chciałam, by w dzienniku wieloletnim “Celebruj! Jedna linijka dziennie” nie było kategoryzowania treści jakie mamy wpisywać. Aby nie było narzuconych pytań ani tematyki dziennika. Co więcej, pojawił się tam tracker nastrojów. Po co? Po to, byś każdego dnia pamiętała i dbała o to, by spytać samą siebie “jak się czujesz?”, zaznaczając odpowiednią emotikonę. To przecież pierwszy krok do wyrabiania nawyku, by pomyśleć także o sobie. To także dowód na to, że mimo parszywości dnia, summa summarum, potrafimy go być może ocenić pozytywnie. To także ważny sygnał, by być może poszukać wsparcia wśród bliskich, czy wśród specjalistów, jeśli smutek zaznaczamy dość długo i zbyt często.
5. Self-care w doświadczaniu, a nie w teorii
Możemy przeczytać dziesiątki poradników, przescrollować setki grafik, obejrzeć tysiące motywacyjnych tedexów i na nic nam się to zda, jeśli nie poświęcimy chwili i odrobiny wysiłku, by cenne inspiracje przedłożyć na własne życie, włożyć we własny kontekst. Pisanie dziennika wieloletniego daje nam ogromną (prawie 500 stron) przestrzeń na własną narrację – dzień po dniu, tworzymy własną książkę – o nas samych lub o naszych dzieciach. Ale to nie wszystko! Bo akurat w dzienniku wieloletnim “Celebruj! Jednak linijka dziennie” za cel postawiłam sobie przełożenie teorii na doświadczenie w kwestii tak szumnego self-care! Czy self-care w macierzyństwie istnieje? Czy to nie jest właśnie ten etap życia, kiedy cudze potrzeby przekładamy ponad własne?
W dzienniku “Celebruj” znajdziesz proste mapy myśli dające odpowiedzi na pytania o Twoje potrzeby, o Twoją nową tożsamość. Znajdziesz tu także gotowe schematy na wspierające, mądre podsumowania mijającego kwartału, roku, a także na kreślenie wizji przyszłości, mapy marzeń, harmonogramu kolejnego etapu codzienności w macierzyństwie (i nie tylko).
W dzienniku wieloletnim “Celebruj!” znajdziesz także coś unikatowego, a na co się zdecydowałam wierząc w moc słowa pisanego, po co można sięgnąć w ramach “w razie potrzeby, zbij szybkę”. Tą “szybką”, rozpoczynającą każdy miesiąc jest 12 uniwersalnych, refleksyjnych felietonów dotyczących miłości, lęku, nadodpowiedzialności, przeszłości, które dają pole do szukania siebie, ukojenia i akceptacji. Oto fragment jednego z nich:
Bonus: pamiątka dla dziecka!
Oczywiście, wiele mogłabym jeszcze dodać jak bardzo pisanie dziennika wieloletniego zupełnie niepozornie wpłynęło na moje lepsze samopoczucie psychiczne w macierzyństwie. Ale nie mogę oprzeć się spojrzenia na Dziennik także jako na wyjątkowy prezent nie tylko dla nas samych, ale także… dla naszych Dzieci.
Jeden z egzemplarzy mojego dziennika “Celebruj” zadedykowałam tylko i wyłącznie moim córkom. Nie opisuję w nim swoich przeżyć, ale np. fragmenty rozmów z córkami, ich powiedzonka, anegdotki przyniesione z przedszkola czy szkoły. Dziś np. zapiszę “A. pierwszy raz wzruszyła się, oglądając film: Święta Angeli 2”. Wczoraj zanotowałam: “- Mamo, co jest białe, czarne i czerwone? – Nie wiem, córeczko. – Mikołaj, który wpadł do komina!”. A jeszcze kiedyś opisałam pierwszy koszmar najmłodszej córki. Kiedyś wręczę im ten Dziennik. Kiedyś zobaczą jak na jednej stronie zmieściło się 5 lat ich dzieciństwa, które biegnie… za szybko.
I pozostaje mi powtórzyć za innymi Mamai, które kupiły już ode mnie swój dziennik wieloletni: “jak ja żałuję, że nie miałam go wcześniej!” albo “szkoda, że nie było Twojego dziennika, gdy moje dziecko miało roczek lub dwa i zaliczało swoje najważniejsze pierwsze razy!”. Fakt, te tradycyjne “albumy maluszka” narzucają nam co mamy pisać, zachęcają do opisania kiedy wypadł jaki ząbek, wypełniają strony zdjęciami do wklejenia. Natomiast 5-letni Dziennik Chwil Ważnych “Celebruj! Jedna linijka dziennie” daje coś, co najbardziej podnosi nasze poczucie wartości, sprawczości i zadowolenia. Jest to wolność.
Zapraszam Cię na www.jednalinijkadziennie.pl (KLIK) , bo zdecydowanie wyjątkowa Mama powinna dostawać (od siebie też!) wyjątkowe prezenty!