Pamiętacie tę scenę z Króla Lwa, gdzie stado antylop gnu pędzi wąwozem na małe, bezbronne lwiątko trzymające się gałęzi? Na pewno pamiętacie. Chwilę później każdy na niej płakał. To ja w chwili obecnej czuję się jak ten wiszący nad stadem pędzącej zwierzyny Simba i wołam o ratunek: w końcu idą Święta, nie? I do końca nie wiesz jak się przygotować do Świąt, żeby było dobrze, bez pędu i stresu. I chyba wiem jak zrobić, żeby tym razem nikt nie płakał i nikt nie był zadeptany.
Jak przygotować się do Świąt?
No właśnie – idą Święta. A antyopy gnu pędzą coraz szybciej: w telewizjach śniadaniowych wybierają najładniejsze prezenty dla moich najbliższych, poradniki prześcigają się w pomysłach zdobienia domu modną metodą DIY, a kalendarz zaczyna pękać w liście okien do pomycia, bakalii do namoczenia i pierogów do ulepienia. A Ty? A Ty wisisz na tej gałęzi przerażona jak to wszystko ogarnąć, żeby zdążyć, żeby wypaść wystarczająco dobrze, żeby było tak, jak w serialu. A powiedzieć Ci jak trzeba się przygotować do Świąt? Powoli. Usiąść sobie i się nimi cieszyć. Kiedy? Przed. Bo po – jeśli masz tak jak ja – to dość szybko masz ochotę rozbierać choinkę. Grudzień to Święta! Grudzień to radości, a nie strachu i gonitwy czas.
Dlatego pozwól, że zanim podzielę się z Tobą jak wycinam miejsce na czekoladki w kalendarzu adwentowym albo kształty kruchych pierniczków w masie pachnącego przyprawą korzenną ciasta, najpierw zbuduję bazę tych i każdych innych Świąt! Baza trzy składnikowa! Do zbudowania… od zaraz! Oto prosty przepis, jak przygotować się do Świąt!
ŚWIATŁO
Najbardziej w świętach lubię strojenie domu. Chyba bardziej niż gotowanie. A zdecydowanie bardziej niż przepychanki po galeriach handlowych. Jeszcze przecież teraz przepychanki z wózkiem w jednym ręku, a kombinezonem dziecka w drugiej przypominają mierną rozgrywkę rugby. Dlatego na zakupy po prezenty wybieram się jeszcze przed wszystkimi – na przełomie listopada i grudnia, po to by dokupić jakiś bibelot do ozdoby mojej przestrzeni. Zazwyczaj są to jakieś światełka. I gwiazdy betlejemskie w donicach. Obowiązkowo białe.
Już słynę w moim domu z tego, że na choince jest więcej światełek niż bombek. Już słynne są nasze utarczki z Tabayowym z tego powodu: Ale po co Ci aż tyle lampek na tak małej choince? – słyszę co roku. Już słynne jest to, że Tabayowo rozświetla się świątecznie co roku dokładnie w Mikołajki. Bo skoro na Święta zazwyczaj wyjeżdżamy, to trzeba tymi Świętami się nacieszyć. Tam, gdzie czuję się najlepiej. W moim domu. Wśród moich świateł. One mają zdolności nadprzyrodzone: świecą na zewnątrz i przenikają do środka człowieka – dusza łagodnieje, serce pogodnieje, rozum trochę przysypia – mówię Wam, fajnie tak czasem zapalić się… spokojem!
DŹWIĘK
„Zima zaskoczyła drogowców” – słyszymy co roku. Podobnie jak: „Czy Polsat puści Kevina?”, „Pierogi z kapustą czy ruskie mają być na Wigilię?”, „Mamy prezenty dla wszystkich?”. A jakby zmienić optykę i się… przełączyć na inne fale odbioru dźwięków grudnia? Chciałabym tak rozplanować swój czas, aby prezenty kupić w atmosferze entuzjazmu dzielenia się z bliskimi czymś, co im oraz mnie sprawi przyjemność zamiast znowu: gorączkowego musu łapania byle czego w sklepach. Chcę przeznaczyć jeden wieczór z dobrym grzańcem przed laptopem i wraz z mężem powybierać w bogatym w piękne przedmioty świecie online te rzeczy, które ucieszą niebawem czyjeś oczy.
Podobnie w kuchni – niech w tle lecą świąteczne melodie. I niech nie będą przerywane nerwowym „cholera jasna” i jej pochodnymi, gdy upada nam w popłochu durszlak albo rozbija się salaterka z pokrojonym już śledziem w środku. Chciałabym rozplanować ten grudzień tak, by to co można wcześniej: pierniczki, kruche ciastka, nalewki przygotować odpowiednio wcześniej. Przygotować wraz z bliskimi, zaprosić przyjaciół na wspólne dekorowanie owych pierników. Celebrować!
TWARZ KOCHANA
I wiecie, co jest jeszcze pięknego w grudniu? Że jest to jedyny miesiąc w roku, w którym czuję pewien inny niż zwykle… luz. Tak, nawet przed Świętami. Bo w grudniu nie robi się nowych, wielkich planów – te odkładamy przecież na szalenie zawsze obiecujący styczeń. W grudniu jest na tyle zimno i buro (śniegu zwykle nie ma), że nic tak nie cieszy jak nogi zakitrane pod ulubionym kocem, na ulubionym fotelu. Albo splątane z innymi nogami na kanapie przed nudnawym filmem. Fabułę i tak się zapomni, ale ten moment – lenistwa razem, pachnącego cynamonem i wanilią – zostanie. Razem – to najcenniejszy dar grudnia! Razem w migoczącym choinką domu; razem na spotkaniu dawnych znajomych z liceum; razem z rodziną podczas tych dwóch dni, na które podświadomie czeka się cały rok.
Razem… To nie tylko słowo, wyświechtany slogan. To stan. To stan wszystkich zajętych krzeseł przy wigilijnym stole; to luźne dowcipy o przyjezdnych cioteczkach; to setki pytań tych bardziej lub mniej wygodnych. To stan, który musisz docenić i stan, który właściwie powinien Ci wystarczyć, by mieć święta idealne. Dlaczego? Spytaj tych, którzy co roku w myślach i z tęsknotą śpiewają „Kolędę dla nieobecnych”…
Zatem, co trzeba zrobić przed Świętami zanim zaczniemy się do nich razem porządnie przygotowywać? Zapewnić sobie trzy, tylko trzy składniki Świąt idealnych: światło, dźwięk i… twarz kochaną! Masz to? To jesteś Szczęściarą! I uwierz… w te Święta! Nie przeżyj ich jak co roku. Nie zastanawiaj się zbyt wnikliwie jak przygotować się do świąt. Celebruj! Życie daje nam zaraz… Grudzień!
*) A w same Święta?… Wyjadę sobie do mojego Nabyćsię. Narąbię drwa, rozpalę w tymże piecu i… sprawię, że zapomnę o reszcie świata <3
Poznaj SEKRET udanych Świąt!
Pamiętacie tę scenę z Króla Lwa, gdzie stado antylop gnu pędzi wąwozem na małe, bezbronne lwiątko trzymające się gałęzi? Na pewno pamiętacie. Chwilę później każdy na niej płakał. To ja w chwili obecnej czuję się jak ten wiszący nad stadem pędzącej zwierzyny Simba i wołam o ratunek: w końcu idą Święta, nie? I do końca nie wiesz jak się przygotować do Świąt, żeby było dobrze, bez pędu i stresu. I chyba wiem jak zrobić, żeby tym razem nikt nie płakał i nikt nie był zadeptany.
Jak przygotować się do Świąt?
No właśnie – idą Święta. A antyopy gnu pędzą coraz szybciej: w telewizjach śniadaniowych wybierają najładniejsze prezenty dla moich najbliższych, poradniki prześcigają się w pomysłach zdobienia domu modną metodą DIY, a kalendarz zaczyna pękać w liście okien do pomycia, bakalii do namoczenia i pierogów do ulepienia. A Ty? A Ty wisisz na tej gałęzi przerażona jak to wszystko ogarnąć, żeby zdążyć, żeby wypaść wystarczająco dobrze, żeby było tak, jak w serialu. A powiedzieć Ci jak trzeba się przygotować do Świąt? Powoli. Usiąść sobie i się nimi cieszyć. Kiedy? Przed. Bo po – jeśli masz tak jak ja – to dość szybko masz ochotę rozbierać choinkę. Grudzień to Święta! Grudzień to radości, a nie strachu i gonitwy czas.
Dlatego pozwól, że zanim podzielę się z Tobą jak wycinam miejsce na czekoladki w kalendarzu adwentowym albo kształty kruchych pierniczków w masie pachnącego przyprawą korzenną ciasta, najpierw zbuduję bazę tych i każdych innych Świąt! Baza trzy składnikowa! Do zbudowania… od zaraz! Oto prosty przepis, jak przygotować się do Świąt!
ŚWIATŁO
Najbardziej w świętach lubię strojenie domu. Chyba bardziej niż gotowanie. A zdecydowanie bardziej niż przepychanki po galeriach handlowych. Jeszcze przecież teraz przepychanki z wózkiem w jednym ręku, a kombinezonem dziecka w drugiej przypominają mierną rozgrywkę rugby. Dlatego na zakupy po prezenty wybieram się jeszcze przed wszystkimi – na przełomie listopada i grudnia, po to by dokupić jakiś bibelot do ozdoby mojej przestrzeni. Zazwyczaj są to jakieś światełka. I gwiazdy betlejemskie w donicach. Obowiązkowo białe.
Już słynę w moim domu z tego, że na choince jest więcej światełek niż bombek. Już słynne są nasze utarczki z Tabayowym z tego powodu: Ale po co Ci aż tyle lampek na tak małej choince? – słyszę co roku. Już słynne jest to, że Tabayowo rozświetla się świątecznie co roku dokładnie w Mikołajki. Bo skoro na Święta zazwyczaj wyjeżdżamy, to trzeba tymi Świętami się nacieszyć. Tam, gdzie czuję się najlepiej. W moim domu. Wśród moich świateł. One mają zdolności nadprzyrodzone: świecą na zewnątrz i przenikają do środka człowieka – dusza łagodnieje, serce pogodnieje, rozum trochę przysypia – mówię Wam, fajnie tak czasem zapalić się… spokojem!
DŹWIĘK
„Zima zaskoczyła drogowców” – słyszymy co roku. Podobnie jak: „Czy Polsat puści Kevina?”, „Pierogi z kapustą czy ruskie mają być na Wigilię?”, „Mamy prezenty dla wszystkich?”. A jakby zmienić optykę i się… przełączyć na inne fale odbioru dźwięków grudnia? Chciałabym tak rozplanować swój czas, aby prezenty kupić w atmosferze entuzjazmu dzielenia się z bliskimi czymś, co im oraz mnie sprawi przyjemność zamiast znowu: gorączkowego musu łapania byle czego w sklepach. Chcę przeznaczyć jeden wieczór z dobrym grzańcem przed laptopem i wraz z mężem powybierać w bogatym w piękne przedmioty świecie online te rzeczy, które ucieszą niebawem czyjeś oczy.
Podobnie w kuchni – niech w tle lecą świąteczne melodie. I niech nie będą przerywane nerwowym „cholera jasna” i jej pochodnymi, gdy upada nam w popłochu durszlak albo rozbija się salaterka z pokrojonym już śledziem w środku. Chciałabym rozplanować ten grudzień tak, by to co można wcześniej: pierniczki, kruche ciastka, nalewki przygotować odpowiednio wcześniej. Przygotować wraz z bliskimi, zaprosić przyjaciół na wspólne dekorowanie owych pierników. Celebrować!
TWARZ KOCHANA
I wiecie, co jest jeszcze pięknego w grudniu? Że jest to jedyny miesiąc w roku, w którym czuję pewien inny niż zwykle… luz. Tak, nawet przed Świętami. Bo w grudniu nie robi się nowych, wielkich planów – te odkładamy przecież na szalenie zawsze obiecujący styczeń. W grudniu jest na tyle zimno i buro (śniegu zwykle nie ma), że nic tak nie cieszy jak nogi zakitrane pod ulubionym kocem, na ulubionym fotelu. Albo splątane z innymi nogami na kanapie przed nudnawym filmem. Fabułę i tak się zapomni, ale ten moment – lenistwa razem, pachnącego cynamonem i wanilią – zostanie. Razem – to najcenniejszy dar grudnia! Razem w migoczącym choinką domu; razem na spotkaniu dawnych znajomych z liceum; razem z rodziną podczas tych dwóch dni, na które podświadomie czeka się cały rok.
Razem… To nie tylko słowo, wyświechtany slogan. To stan. To stan wszystkich zajętych krzeseł przy wigilijnym stole; to luźne dowcipy o przyjezdnych cioteczkach; to setki pytań tych bardziej lub mniej wygodnych. To stan, który musisz docenić i stan, który właściwie powinien Ci wystarczyć, by mieć święta idealne. Dlaczego? Spytaj tych, którzy co roku w myślach i z tęsknotą śpiewają „Kolędę dla nieobecnych”…
Zatem, co trzeba zrobić przed Świętami zanim zaczniemy się do nich razem porządnie przygotowywać? Zapewnić sobie trzy, tylko trzy składniki Świąt idealnych: światło, dźwięk i… twarz kochaną! Masz to? To jesteś Szczęściarą! I uwierz… w te Święta! Nie przeżyj ich jak co roku. Nie zastanawiaj się zbyt wnikliwie jak przygotować się do świąt. Celebruj! Życie daje nam zaraz… Grudzień!
*) A w same Święta?… Wyjadę sobie do mojego Nabyćsię. Narąbię drwa, rozpalę w tymże piecu i… sprawię, że zapomnę o reszcie świata <3