Kiedy jest mi źle. Roluję. Kiedy zbliża się weekend. Roluję. Kiedy nie mam ani zimy, ani wiosny. Roluję. Kiedy mnie nikt nie rozumie. Roluję. Kiedy pora na coś zdrowego i słodkiego. Roluję. A potem wciągam!
Przed rolowaniem: rozchmurzam leniwą naturę, przekonując ją, że przepis na rogaliki topione jest naprawdę dziecinnie prosty i przyjemny. I najważniejsze: robi się je szybciej niż zajęłaby moja eskapada do cukierni. I zdrowiej: bo mogą mieć wersję całkowicie bez cukru albo… dawkujemy go sobie sami jedynie… nadzieniem!
Tak, od tych smakołyków jestem uzależniona i dobrze, że przepis na rogaliki topione mam zawsze pod ręką – zrolowany gdzieś między łyżkami, a widelcami. Zaglądam do niego średnio dwa razy w miesiącu! Bo w niedzielę… w naszym domu żadna dieta i żadne postanowienia noworoczne (których nie było) nie obowiązują!
Poznaj przepis na rogaliki topione:
Składniki:
200 g masła
40 g świeżych drożdży
20 g mleka
130 g jogurtu naturalnego
2 jajka
500 g mąki pszennej
Nadzienie:
marmolada/dżem/powidła – o twardej konsystencji (płynne się nie nadają)
nutella
albo… zdrowo – bezcukrowo, co kto ma, żeby zrolować 🙂
Przepis tradycyjny:
Do rondelka wkładamy kawałki masła i podgrzewamy do momentu całkowitego rozpuszczenia. W osobnym rondelku delikatnie podgrzewamy mleko (tylko do momentu, by było lekko ciepłe) i dodajemy drożdże – mieszamy aż do połączenia składników. Zaczyn zostawiamy do wyrośnięcia na około 10 minut. Następnie do zaczynu dodajemy mąkę, jogurt, roztopione wcześniej masło i jajka. Ciasto energicznie zagniatamy i formujemy w kulkę. Ciasto ma niespotykaną dotychczas przeze mnie konsystencję: jest bardzo plastyczne, mokre, ale wcale nie lepi się do rąk. I uwaga! Wyrobioną kulkę wkładamy do foliowego woreczka (albo i dwóch) i bardzo szczelnie zawiązujemy woreczek (lub oba woreczki). Ciasto wkładamy do napełnionej lodowatą wodą miski i zostawiamy je w niej na około 20 minut. Czyli topimy rogaliki 🙂 Po tym czasie ciasto powinno wypłynąć na wierzch.
*) nie przetrzymujmy ciasta dłużej w wodzie, bo zwiększa się ryzyko przemoknięcia woreczków i namoknięcia ciasta. Gdy jednak okaże się trochę mokre na zewnątrz – wystarczy podsypać potem mąką na stolnicy.
Ciasto wyjmujemy z woreczka i dzielimy na cztery części. Każdą z części rozwałkowujemy w kształt koła i dzielimy na 8 części – jeśli chcemy większe rogaliki lub na 16 – gdy chcemy malutkie.
W środek powstałych trójkącików kładziemy odrobinę nadzienia. Ja mam tendencję do przedobrzania w tym punkcie i zawsze kładę za dużo powideł – stąd potem brudzi mi się ciasto przy zawijaniu i wypływa przy pieczeniu. Ale smak pozostaje bez zmian, więc się tym w razie czego nie przejmujmy 😉 Trójkąciki zwijamy w rogaliki i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Pozostawiamy je jeszcze tam około 15 minut do wyrośnięcia.
W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180 stopni (z termoobiegiem) i pieczemy nasze rogaliki ok. 20 minut – aż się zarumienią. Po wyjęciu – posypujemy cukrem pudrem jak ciut wystygną. O ile… doczekacie 😉 Bo ciepłe, kruche, pachnące – smakują wybornie!
Przepis na Thermomix:
Do naczynia miksującego wkładamy masło i roztapiamy: temp. 50 stopni; 3 minuty; obrót 2. Przelewamy roztopione masło do innego naczynia. Do naczynia miksującego wlewamy mleko i podgrzewamy: 12 sek, 37 st, obrót 2. Do mleka dodajemy drożdże i mieszamy: 10 sek., obrót 2. Powstały zaczyn pozostawiamy w naczyniu do wyrośnięcia na około 10 minut. Po tym czasie do naczynia miksującego wlewamy roztopione masło, dodajemy mąkę, jogurt naturalny i jajka. Wyrabiamy 2 minuty – interwał.
Ciasto ma niespotykaną dotychczas przeze mnie konsystencję: jest bardzo plastyczne, mokre, ale nie lepi się do rąk. I uwaga! Wyrobioną kulkę wkładamy do foliowego woreczka (albo i dwóch) i bardzo szczelnie zawiązujemy woreczek (lub oba woreczki). Ciasto wkładamy do napełnionej lodowatą wodą miski i zostawiamy je w niej na około 20 minut. Czyli topimy rogaliki 🙂 Po tym czasie ciasto powinno wypłynąć na wierzch.
*) nie przetrzymujmy ciasta dłużej w wodzie, bo zwiększa się ryzyko przemoknięcia woreczków i namoknięcia ciasta. Gdy jednak okaże się trochę mokre na zewnątrz – wystarczy podsypać mąką na stolnicy.
Ciasto wyjmujemy z woreczka i dzielimy na cztery części. Każdą z części rozwałkowujemy w kształt koła i dzielimy na 8 części – jeśli chcemy większe rogaliki lub na 16 – gdy chcemy malutkie.
W środek powstałych trójkącików kładziemy odrobinę nadzienia. Ja mam tendencję do przedobrzania w tym punkcie i zawsze kładę za dużo powideł – stąd potem brudzi mi się ciasto przy zawijaniu i wypływa przy pieczeniu. Ale smak pozostaje bez zmian, więc się tym w razie czego nie przejmujmy 😉 Trójkąciki zwijamy w rogalik i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Pozostawiamy je jeszcze około 15 minut do wyrośnięcia.
W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180 stopni (z termoobiegiem) i pieczemy nasze rogaliki ok. 20 minut – aż się zarumienią. Po wyjęciu – posypujemy cukrem pudrem jak ciut wystygną. O ile… doczekacie 😉 Bo ciepłe, kruche, pachnące – smakują wybornie!
Po upieczeniu… moja leniwa natura nie jest rozczarowana: było szybko, sprawnie i zabawnie. Bo nawet nie czuję, kiedy roluję! I najważniejsze: przepis na rogaliki topione poleca się do kawy dla dorosłych i do kakałka dla naszych najmłodszych! Nela uwielbia!
Coś dobrego, zdrowego i szybkiego? Przepis na rogaliki topione bez cukru!
Kiedy jest mi źle. Roluję. Kiedy zbliża się weekend. Roluję. Kiedy nie mam ani zimy, ani wiosny. Roluję. Kiedy mnie nikt nie rozumie. Roluję. Kiedy pora na coś zdrowego i słodkiego. Roluję. A potem wciągam!
Przed rolowaniem: rozchmurzam leniwą naturę, przekonując ją, że przepis na rogaliki topione jest naprawdę dziecinnie prosty i przyjemny. I najważniejsze: robi się je szybciej niż zajęłaby moja eskapada do cukierni. I zdrowiej: bo mogą mieć wersję całkowicie bez cukru albo… dawkujemy go sobie sami jedynie… nadzieniem!
Tak, od tych smakołyków jestem uzależniona i dobrze, że przepis na rogaliki topione mam zawsze pod ręką – zrolowany gdzieś między łyżkami, a widelcami. Zaglądam do niego średnio dwa razy w miesiącu! Bo w niedzielę… w naszym domu żadna dieta i żadne postanowienia noworoczne (których nie było) nie obowiązują!
Poznaj przepis na rogaliki topione:
Składniki:
200 g masła
40 g świeżych drożdży
20 g mleka
130 g jogurtu naturalnego
2 jajka
500 g mąki pszennej
Nadzienie:
marmolada/dżem/powidła – o twardej konsystencji (płynne się nie nadają)
nutella
albo… zdrowo – bezcukrowo, co kto ma, żeby zrolować 🙂
Przepis tradycyjny:
Do rondelka wkładamy kawałki masła i podgrzewamy do momentu całkowitego rozpuszczenia. W osobnym rondelku delikatnie podgrzewamy mleko (tylko do momentu, by było lekko ciepłe) i dodajemy drożdże – mieszamy aż do połączenia składników. Zaczyn zostawiamy do wyrośnięcia na około 10 minut. Następnie do zaczynu dodajemy mąkę, jogurt, roztopione wcześniej masło i jajka. Ciasto energicznie zagniatamy i formujemy w kulkę. Ciasto ma niespotykaną dotychczas przeze mnie konsystencję: jest bardzo plastyczne, mokre, ale wcale nie lepi się do rąk. I uwaga! Wyrobioną kulkę wkładamy do foliowego woreczka (albo i dwóch) i bardzo szczelnie zawiązujemy woreczek (lub oba woreczki). Ciasto wkładamy do napełnionej lodowatą wodą miski i zostawiamy je w niej na około 20 minut. Czyli topimy rogaliki 🙂 Po tym czasie ciasto powinno wypłynąć na wierzch.
*) nie przetrzymujmy ciasta dłużej w wodzie, bo zwiększa się ryzyko przemoknięcia woreczków i namoknięcia ciasta. Gdy jednak okaże się trochę mokre na zewnątrz – wystarczy podsypać potem mąką na stolnicy.
Ciasto wyjmujemy z woreczka i dzielimy na cztery części. Każdą z części rozwałkowujemy w kształt koła i dzielimy na 8 części – jeśli chcemy większe rogaliki lub na 16 – gdy chcemy malutkie.
W środek powstałych trójkącików kładziemy odrobinę nadzienia. Ja mam tendencję do przedobrzania w tym punkcie i zawsze kładę za dużo powideł – stąd potem brudzi mi się ciasto przy zawijaniu i wypływa przy pieczeniu. Ale smak pozostaje bez zmian, więc się tym w razie czego nie przejmujmy 😉 Trójkąciki zwijamy w rogaliki i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Pozostawiamy je jeszcze tam około 15 minut do wyrośnięcia.
W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180 stopni (z termoobiegiem) i pieczemy nasze rogaliki ok. 20 minut – aż się zarumienią. Po wyjęciu – posypujemy cukrem pudrem jak ciut wystygną. O ile… doczekacie 😉 Bo ciepłe, kruche, pachnące – smakują wybornie!
Przepis na Thermomix:
Do naczynia miksującego wkładamy masło i roztapiamy: temp. 50 stopni; 3 minuty; obrót 2. Przelewamy roztopione masło do innego naczynia. Do naczynia miksującego wlewamy mleko i podgrzewamy: 12 sek, 37 st, obrót 2. Do mleka dodajemy drożdże i mieszamy: 10 sek., obrót 2. Powstały zaczyn pozostawiamy w naczyniu do wyrośnięcia na około 10 minut. Po tym czasie do naczynia miksującego wlewamy roztopione masło, dodajemy mąkę, jogurt naturalny i jajka. Wyrabiamy 2 minuty – interwał.
Ciasto ma niespotykaną dotychczas przeze mnie konsystencję: jest bardzo plastyczne, mokre, ale nie lepi się do rąk. I uwaga! Wyrobioną kulkę wkładamy do foliowego woreczka (albo i dwóch) i bardzo szczelnie zawiązujemy woreczek (lub oba woreczki). Ciasto wkładamy do napełnionej lodowatą wodą miski i zostawiamy je w niej na około 20 minut. Czyli topimy rogaliki 🙂 Po tym czasie ciasto powinno wypłynąć na wierzch.
*) nie przetrzymujmy ciasta dłużej w wodzie, bo zwiększa się ryzyko przemoknięcia woreczków i namoknięcia ciasta. Gdy jednak okaże się trochę mokre na zewnątrz – wystarczy podsypać mąką na stolnicy.
Ciasto wyjmujemy z woreczka i dzielimy na cztery części. Każdą z części rozwałkowujemy w kształt koła i dzielimy na 8 części – jeśli chcemy większe rogaliki lub na 16 – gdy chcemy malutkie.
W środek powstałych trójkącików kładziemy odrobinę nadzienia. Ja mam tendencję do przedobrzania w tym punkcie i zawsze kładę za dużo powideł – stąd potem brudzi mi się ciasto przy zawijaniu i wypływa przy pieczeniu. Ale smak pozostaje bez zmian, więc się tym w razie czego nie przejmujmy 😉 Trójkąciki zwijamy w rogalik i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze. Pozostawiamy je jeszcze około 15 minut do wyrośnięcia.
W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180 stopni (z termoobiegiem) i pieczemy nasze rogaliki ok. 20 minut – aż się zarumienią. Po wyjęciu – posypujemy cukrem pudrem jak ciut wystygną. O ile… doczekacie 😉 Bo ciepłe, kruche, pachnące – smakują wybornie!
Po upieczeniu… moja leniwa natura nie jest rozczarowana: było szybko, sprawnie i zabawnie. Bo nawet nie czuję, kiedy roluję! I najważniejsze: przepis na rogaliki topione poleca się do kawy dla dorosłych i do kakałka dla naszych najmłodszych! Nela uwielbia!
Kto roluje dziś ze mną? 🙂