Czasem po prostu tak mam, że lubię wybiegać w przyszłość. Wizualizuję wówczas siebie jako staruszkę w bujanym fotelu robiącą na drutach (o ile wcześniej się tego nauczę). Albo biegnę ciut bliżej i oczami mokrej od łez wyobraźni wzruszam się, gdy moja obecnie 16-sto miesięczna córeczka taka dostojna w białej sukni tłucze kieliszek jeszcze niewygazowanego szampana. Albo wychodzę tuż za próg „tu i teraz” – do chwili bliższej niż mi się wydaje – gdy ilość zadawanych pytań z tej małej, słodko-zadziornej buzi sześciu już zębów osiągnie liczbę nieskończoną. I gdy zapyta: „Mamo, a co to jest patriota?”. „Mamuś, a co to jest Polska?”. Co odpowiesz?
Kto Ty jesteś? Polak mały
Teoretycznie żyjemy w najlepszym z możliwych czasów. Każda dekada wydłuża nam lata życia. Chodzimy coraz bardziej niewyspani, ale coraz bardziej czyści, coraz lepiej ubrani. Tylko coraz bardziej zagubieni… Bo czy umiesz odpowiedzieć tak bez namysłu na dziecinnie proste pytanie: kto to jest ten patriota? Wyraz ten tak często pojawia się tylko raz w roku – w Święto Niepodległości. Dokładnie w tym samym momencie, gdy różne media (od prawa do lewa) donoszą nam o narodowych burdach podczas marszu niepodległości, przeżegnanych maczetą i pałką policyjną, podświetlone racą.
Tymczasem Francuzi w swoje święto narodowe rodzinnie maszerują, smażą naleśniki i puszczają fajerwerki. Amerykanie wykupują regały gadżetów w barwach narodowych po to, by usiąść w nich na pikniku z niezdrowym stekiem na grillu. Głupio Ci? U nas jest całkiem inaczej… Przecież wiem, że to nie Twoja wina. Ani moja. Mnie jest po prostu smutno.
Jaki znak Twój? Orzeł biały
No to kim jest ten patriota? Czy to ten Kowalski z brzuszkiem w sandałach wypchanych białą skarpetą z puszką piwa nad basenem w Sharm-el-Sheik? Czy to głowa w kominiarskiej czapce krzyczącej „Polska dla Polaków!”? Czy to ten, kto 11 listopada dzierży w dłoni malutki biało-czerwony proporczyk na spacerze w parku? Patriotą może być absolutnie każdy z nas. I to nie tylko raz w roku. I nie oznacza to, że musimy kultywować picie wódki i zajadanie kiełbasy – kultowych symboli naszego kraju. Bo czy Polska to tylko wódka i kiełbasa? Są dobre, fakt 🙂 Ale nie jedyne. Nasze symbole to coraz prężniej rozwijające się marki podbijające zagraniczne rynki: kosmetyczne, odzieżowe, spożywcze, technologiczne. I niech tym dzisiejszym patriotą będzie ten, kto takie produkty kupuje. Zamiast pomidorów z „portugalskiej stonki”, weźmy kilka z dzielnicowego straganu. Zamiast keczupu Heinza, wybierzmy (polski i zdrowszy) Włocławek. A w treningu stawania się w taki właśnie sposób patriotą, zajrzyjmy czasem na stronę: www.kupujepolskieprodukty.pl, gdzie nie zabraknie nam inspiracji jak wspierać rodzimy rynek. A przy okazji zobaczymy zasięg tego, że „made in Poland” nie nosi na sobie tylko wódka z kiełbasą.
Gdzie Ty mieszkasz? Między swemi
Jeśli nie pasuje nam dziś znaczenie słowa „patriota” – a mnie się nie podoba – zamiast o nim zapominać, stwórzmy go na nowo. Nie ot tak, byle jak. Wspólną, długofalową, żmudną pracą. Najtrudniejszym zadaniem w tym rzeźbieniu jest budowanie wzajemnej więzi życzliwości: Polak – Polakowi. Ja wiem, że gdy wchodzę do sklepu i na „dzień dobry” przy kasie słyszę oziębłe „pin i zielony”, trudno o życzliwość. Ale jeśli wchodzę do sklepu i widzę dwie smutne kasjerki i kilkoro na przekór wszystkiemu zwyczajnie uśmiechniętych klientów – od razu nastrój się zmienia. Bo nie rozumiem, czemu potrafią nas zjednoczyć powstania, rewolucje, skoki przez płot i 21:37, a nie potrafią… zwykłe, codzienne sąsiedzkie rozmowy; szkolne zebrania; dzieci z tego samego roku; praca; budowa drogi do Zakopanego. Bo czasem tylko o ten uśmiech chodzi. I o życzliwość. Banał? Tak to już bywa, że w banałach tkwi największy sens.
W jakim kraju? W polskiej ziemi
Polska to kraj wyjątkowy. I choć ociera się to zdanie o sztampowość, wystarczy spojrzeć wstecz: tak dramatycznej historii nie doświadczyło wiele krajów. Rozbiory, zabory, wojny, powstania, totalitaryzm, przelana krew, odzyskana wolność… Wyjątkowy w swojej kulturze: jeden był taki Mickiewicz, jedna jest Katarzyna Bonda i jedyne takie polskie disco polo, które na co dzień dzieli tylko po to, by po paru głębszych zbliżyć i dojrzeć „Twoje oczy zielone”. Wyjątkowy w swojej naturze: rozciągnięty od morza do Tatr, przecięty jeziorami i dekorowany systematycznie aż czterema porami roku. Niech patriota dba o tę wyjątkowość. Niech nie wycina drzew z zupełnie pozbawionego sensu powodu. Niech zamiast drących się foliówek nosi na ramieniu płócienną torbę. Niech zamiast frytek, doceni polskie kasze. Trudno być takim patriotą? Chyba wystarczy tylko chcieć.
Czy ją kochasz? Kocham szczerze
Mamo… „A co to jest ta Polska?”. To nie będzie jednozdaniowa odpowiedź wraz z buzi na dobranoc. To będzie dłuższa rozmowa. A gdybym nie zapamiętała jej sedna – zostawiam je tutaj.
Niezależnie od tego, kim będzie kiedyś moje dziecko, gdzie i z kim będzie tłukło ten ślubny toast, jaki adres zamieszkania wpisze mi kiedyś w notes i jak długo będzie nam dane dyskutować na tematy ważne i ważniejsze razem:
Chcę, żeby wiedziała, że nawet jeśli kiedyś spotka swojego krajana w sandałach pełnych białych skarpet frotte, niech potraktuje go z życzliwością – jakby właśnie odkryła najnowszy trend mody.
Chcę, by Polska była jej ukochanym, bliskim domem; niezależnie, który kawałek globu zdecyduje się jej użyczyć swojego miejsca kiedyś, w dorosłym życiu.
Chcę, by jej miłość do Polski była szczera, uczciwa i tak samo silna niezależnie od tego, kto i jak nią będzie rządził.
Chcę, by nigdy nie musiała się rumienić ze wstydu i uciekać wzrokiem zapytana: „Skąd pochodzisz?”.
Chcę, by któregoś kolejnego 11 listopada w jej wielkich, czarnych oczach odbiły się prawdziwe, kolorowe fajerwerki, okraszone rodzinnym szczebiotem. Nie race wtórowane rykiem przemocy.
Chcę, by zawsze i wszędzie opowiadała o Polsce jak o najlepszym filmie. Takim, który trzeba zobaczyć, przeżyć i zapamiętać. Z happy endem.
Kto Ty jesteś? Polak mały. Jaki znak Twój? Maczeta i sandały.
Czasem po prostu tak mam, że lubię wybiegać w przyszłość. Wizualizuję wówczas siebie jako staruszkę w bujanym fotelu robiącą na drutach (o ile wcześniej się tego nauczę). Albo biegnę ciut bliżej i oczami mokrej od łez wyobraźni wzruszam się, gdy moja obecnie 16-sto miesięczna córeczka taka dostojna w białej sukni tłucze kieliszek jeszcze niewygazowanego szampana. Albo wychodzę tuż za próg „tu i teraz” – do chwili bliższej niż mi się wydaje – gdy ilość zadawanych pytań z tej małej, słodko-zadziornej buzi sześciu już zębów osiągnie liczbę nieskończoną. I gdy zapyta: „Mamo, a co to jest patriota?”. „Mamuś, a co to jest Polska?”. Co odpowiesz?
Kto Ty jesteś? Polak mały
Teoretycznie żyjemy w najlepszym z możliwych czasów. Każda dekada wydłuża nam lata życia. Chodzimy coraz bardziej niewyspani, ale coraz bardziej czyści, coraz lepiej ubrani. Tylko coraz bardziej zagubieni… Bo czy umiesz odpowiedzieć tak bez namysłu na dziecinnie proste pytanie: kto to jest ten patriota? Wyraz ten tak często pojawia się tylko raz w roku – w Święto Niepodległości. Dokładnie w tym samym momencie, gdy różne media (od prawa do lewa) donoszą nam o narodowych burdach podczas marszu niepodległości, przeżegnanych maczetą i pałką policyjną, podświetlone racą.
Tymczasem Francuzi w swoje święto narodowe rodzinnie maszerują, smażą naleśniki i puszczają fajerwerki. Amerykanie wykupują regały gadżetów w barwach narodowych po to, by usiąść w nich na pikniku z niezdrowym stekiem na grillu. Głupio Ci? U nas jest całkiem inaczej… Przecież wiem, że to nie Twoja wina. Ani moja. Mnie jest po prostu smutno.
Jaki znak Twój? Orzeł biały
No to kim jest ten patriota? Czy to ten Kowalski z brzuszkiem w sandałach wypchanych białą skarpetą z puszką piwa nad basenem w Sharm-el-Sheik? Czy to głowa w kominiarskiej czapce krzyczącej „Polska dla Polaków!”? Czy to ten, kto 11 listopada dzierży w dłoni malutki biało-czerwony proporczyk na spacerze w parku? Patriotą może być absolutnie każdy z nas. I to nie tylko raz w roku. I nie oznacza to, że musimy kultywować picie wódki i zajadanie kiełbasy – kultowych symboli naszego kraju. Bo czy Polska to tylko wódka i kiełbasa? Są dobre, fakt 🙂 Ale nie jedyne. Nasze symbole to coraz prężniej rozwijające się marki podbijające zagraniczne rynki: kosmetyczne, odzieżowe, spożywcze, technologiczne. I niech tym dzisiejszym patriotą będzie ten, kto takie produkty kupuje. Zamiast pomidorów z „portugalskiej stonki”, weźmy kilka z dzielnicowego straganu. Zamiast keczupu Heinza, wybierzmy (polski i zdrowszy) Włocławek. A w treningu stawania się w taki właśnie sposób patriotą, zajrzyjmy czasem na stronę: www.kupujepolskieprodukty.pl, gdzie nie zabraknie nam inspiracji jak wspierać rodzimy rynek. A przy okazji zobaczymy zasięg tego, że „made in Poland” nie nosi na sobie tylko wódka z kiełbasą.
Gdzie Ty mieszkasz? Między swemi
Jeśli nie pasuje nam dziś znaczenie słowa „patriota” – a mnie się nie podoba – zamiast o nim zapominać, stwórzmy go na nowo. Nie ot tak, byle jak. Wspólną, długofalową, żmudną pracą. Najtrudniejszym zadaniem w tym rzeźbieniu jest budowanie wzajemnej więzi życzliwości: Polak – Polakowi. Ja wiem, że gdy wchodzę do sklepu i na „dzień dobry” przy kasie słyszę oziębłe „pin i zielony”, trudno o życzliwość. Ale jeśli wchodzę do sklepu i widzę dwie smutne kasjerki i kilkoro na przekór wszystkiemu zwyczajnie uśmiechniętych klientów – od razu nastrój się zmienia. Bo nie rozumiem, czemu potrafią nas zjednoczyć powstania, rewolucje, skoki przez płot i 21:37, a nie potrafią… zwykłe, codzienne sąsiedzkie rozmowy; szkolne zebrania; dzieci z tego samego roku; praca; budowa drogi do Zakopanego. Bo czasem tylko o ten uśmiech chodzi. I o życzliwość. Banał? Tak to już bywa, że w banałach tkwi największy sens.
W jakim kraju? W polskiej ziemi
Polska to kraj wyjątkowy. I choć ociera się to zdanie o sztampowość, wystarczy spojrzeć wstecz: tak dramatycznej historii nie doświadczyło wiele krajów. Rozbiory, zabory, wojny, powstania, totalitaryzm, przelana krew, odzyskana wolność… Wyjątkowy w swojej kulturze: jeden był taki Mickiewicz, jedna jest Katarzyna Bonda i jedyne takie polskie disco polo, które na co dzień dzieli tylko po to, by po paru głębszych zbliżyć i dojrzeć „Twoje oczy zielone”. Wyjątkowy w swojej naturze: rozciągnięty od morza do Tatr, przecięty jeziorami i dekorowany systematycznie aż czterema porami roku. Niech patriota dba o tę wyjątkowość. Niech nie wycina drzew z zupełnie pozbawionego sensu powodu. Niech zamiast drących się foliówek nosi na ramieniu płócienną torbę. Niech zamiast frytek, doceni polskie kasze. Trudno być takim patriotą? Chyba wystarczy tylko chcieć.
Czy ją kochasz? Kocham szczerze
Mamo… „A co to jest ta Polska?”. To nie będzie jednozdaniowa odpowiedź wraz z buzi na dobranoc. To będzie dłuższa rozmowa. A gdybym nie zapamiętała jej sedna – zostawiam je tutaj.
Niezależnie od tego, kim będzie kiedyś moje dziecko, gdzie i z kim będzie tłukło ten ślubny toast, jaki adres zamieszkania wpisze mi kiedyś w notes i jak długo będzie nam dane dyskutować na tematy ważne i ważniejsze razem:
Chcę, żeby wiedziała, że nawet jeśli kiedyś spotka swojego krajana w sandałach pełnych białych skarpet frotte, niech potraktuje go z życzliwością – jakby właśnie odkryła najnowszy trend mody.
Chcę, by Polska była jej ukochanym, bliskim domem; niezależnie, który kawałek globu zdecyduje się jej użyczyć swojego miejsca kiedyś, w dorosłym życiu.
Chcę, by jej miłość do Polski była szczera, uczciwa i tak samo silna niezależnie od tego, kto i jak nią będzie rządził.
Chcę, by nigdy nie musiała się rumienić ze wstydu i uciekać wzrokiem zapytana: „Skąd pochodzisz?”.
Chcę, by któregoś kolejnego 11 listopada w jej wielkich, czarnych oczach odbiły się prawdziwe, kolorowe fajerwerki, okraszone rodzinnym szczebiotem. Nie race wtórowane rykiem przemocy.
Chcę, by zawsze i wszędzie opowiadała o Polsce jak o najlepszym filmie. Takim, który trzeba zobaczyć, przeżyć i zapamiętać. Z happy endem.
A w co wierzysz? W Polskę wierzę.