Kto mnie zna, wie o mnie co najmniej trzy rzeczy: jak coś postanowię, to to robię; jak to robię, to robię natychmiast; jak nie umiem czegoś zrobić, wołam męża! I tak było i tym razem. Jesteśmy razem już pół roku. Ja i moi czytelnicy. Bo ja i mąż – ciut dłużej 😉 Wy mi dajcie prezent co dnia – Waszą obecnością na blogu. Mąż mi podarował kilka bezsennych nocy… opracowując to, co wymyśliła moja głowa. Ja Wam podarowuję to, co wychodzi mi najlepiej: 10 prostych sposobów jak żyć jak w bajce. Bez kołczingowej ściemy. Jak mama – mamie, żona – żonie, dziewczyna z sąsiedztwa, która puka do Waszych drzwi… mailem. Uwaga uwaga… Pora na fanfary – mój blog doczekał się… newslettera! 🙂
Słowo wstępu
Nie chciałabym się powtarzać, więc wszelkie Twoje wątpliwości, co to moja niespokojna dusza znowu wymyśliła – zawieram w krótkim wstępie do mini e-booka pt. “10 sposobów na życie jak w bajce”, który przygotowałam specjalnie dla Ciebie:
Pewnie pytasz, skąd znam te sposoby? Taka młoda, więc co ja mogę na ten temat wiedzieć? I w dodatku nie jestem żadnym kołczem, psychologiem, trenerem personalnym i innym wymysłem pogmatwanej rzeczywistości. Nie przypadkiem piszę ten tekst dokładnie w czwartą rocznicę śmierci mojego ukochanego synka. Dokładnie 4 lata temu myślałam, że zawalił się mój świat, dom rozpadł się jak ten z kart i nikt, ani nic nie będzie nigdy w stanie wydobyć mnie z gruzów wspomnień, tęsknoty, bólu i beznadziei patrząc w przyszłość. A dziś? Dziś siedzę pełna spokoju na tarasie pijąc kawę i wiem, że porozrzucane zabawki mojej malutkiej córeczki są najpiękniejszą ozdobą mojego domu. Domu, który powstał od nowa, odrobił ważną Lekcję z bolesnej Przeszłości i postanowił żyć jak w bajce: dosłownie.
Nie czekaj na Lekcję. Twoje życie już dziś może być bajką – to wszystko kwestia optyki! Oto moje sposoby jak odpowiednio złapać ostrość obrazu…, aby co dnia zasypiać z błogą myślą: „i żyli długo i szczęśliwie”.
Prosto jest… żyć jak w bajce!
Wiesz jaki spotkał mnie paradoks: sama nie znoszę poradników, a taki właśnie próbuję tu przedstawić. Nie do końca to prawda. Bo w moim poradniku nie przeczytasz ani razu: “wyjdź poza swoją strefę komfortu”, nie bój się”, “wypłyń na głębię”… i takie tam wydumane frazesy spuentowane kropką, zamiast poderwaniem się do działania.
Moje rady to…? Moje rady to codzienność. Moje rady chodzą w dresie. Moje rady zakładają łzy. Moje rady śpiewają. Moje rady mają pomóc Ci… marudzić trochę mniej, żyć trochę bardziej. Teraz. Na potem – szkoda czasu.
Oto fragment jednego ze sposobów, jaki Ci podsuwam:
(…) 5. Pielęgnuj wspomnienia
Zostań śmieciuchem: załóż pudełko wspomnień! Wkładaj do niego bilety z pierwszego wyjścia do kina jako młodzi rodzice; bransoletkę z porodówki; zasuszony kwiatek z czasów licealnych zalotów; walentynkę od tego, z kim teraz sypiasz; kilka zdjęć luzem z podróży w nieznane. Wypełniając pudełko – nauczysz się doceniać drobne chwile. Przeglądając kiedyś pudełko: odnajdziesz w nim swoją prywatną kolekcję „momentów”, zwyczajnych-niezwyczajnych chwil; ususzonych kawałków przeszłości, niepodpisanych zdjęć. I pamiętaj, że pudełko wspomnień jest ciągle otwarte. (…)
Widzisz? Życie w bajce jest naprawdę proste!
Zostańmy w kontakcie!
Wiesz, że ja też mam czasem gorsze dni? Serio! Choć domyślam się, że ten cały tabaykowy hurraoptymizm, który zastajesz regularnie na blogu może Cię zwieść w postrzeganiu mnie jako turbo-człowieka, który kiedyś mocno uderzył się w głowę i do dziś widzi tylko… latające gwiazdki. Kiedy moja rzeczywistość jest przeciwieństwem do życia jak w bajce?
Na przykład wtedy, gdy pracujesz nad swoim blogiem poświęcając mu cały wolny czas (którego zapasy są przecież mocno ograniczone będąc mamą), układasz w głowie wpisy, dobierasz słowa, ważysz cel przekazu tylko po to…, by zdać się na łaskę i nie łaskę fejsbuka, który ten wpis Ci pokaże lub nie. Oczywiście, że pokaże chętniej, jak go odpowiednio opłacę, ale wychodzę z założenia, że nie ma co przesadzać z wpompowywaniem moich cennych monet do kalifornijskiego imperium. Wolę wrzucać je do świnki-skarbonki i pojechać w jakieś nowe, fajne miejsce, o którym potem będę mogła Wam opowiedzieć.
Zatem fejsbuk fejsbukiem – zawsze miło mi się z Wami tam spotkać! Jednak na tyle, na ile to możliwe, biorę sprawy w swoje ręce i chcę do Was docierać osobiście: niezbyt często, bo łatwo otrzeć się o banalność. Będę pukać co około dwa tygodnie. Będę pukać przy kawie – wtedy otwierajcie sobie moje maile. Często będziecie musieli ich szukać w folderze oferty, spam lub inne. Ale będą. I będą pełne pozytywnych myśli, niepublikowanych dotąd treści i zdjęć. I najważniejsze: w każdego maila zapakuję Wam linki do najnowszych wpisów na blogu – będę miała pewność, że każda moja skierowana do Was minuta czasu i litera treści dotrze tam, gdzie powinna. Zrobicie z tym co chcecie 😉 Dzięki newsletterowi ja przynajmniej będę spała spokojnie. Tabayowemu – pozwolę wreszcie ten newsletter odespać! 😉
Koniecznie dajcie znać jak Wam się podoba prezent? I który sposób jest Waszym ulubionym! Mój? Dres – zdecydowanie dres! 😀
Mam dla Ciebie prezent!
Kto mnie zna, wie o mnie co najmniej trzy rzeczy: jak coś postanowię, to to robię; jak to robię, to robię natychmiast; jak nie umiem czegoś zrobić, wołam męża! I tak było i tym razem. Jesteśmy razem już pół roku. Ja i moi czytelnicy. Bo ja i mąż – ciut dłużej 😉 Wy mi dajcie prezent co dnia – Waszą obecnością na blogu. Mąż mi podarował kilka bezsennych nocy… opracowując to, co wymyśliła moja głowa. Ja Wam podarowuję to, co wychodzi mi najlepiej: 10 prostych sposobów jak żyć jak w bajce. Bez kołczingowej ściemy. Jak mama – mamie, żona – żonie, dziewczyna z sąsiedztwa, która puka do Waszych drzwi… mailem. Uwaga uwaga… Pora na fanfary – mój blog doczekał się… newslettera! 🙂
Słowo wstępu
Nie chciałabym się powtarzać, więc wszelkie Twoje wątpliwości, co to moja niespokojna dusza znowu wymyśliła – zawieram w krótkim wstępie do mini e-booka pt. “10 sposobów na życie jak w bajce”, który przygotowałam specjalnie dla Ciebie:
Pewnie pytasz, skąd znam te sposoby? Taka młoda, więc co ja mogę na ten temat wiedzieć? I w dodatku nie jestem żadnym kołczem, psychologiem, trenerem personalnym i innym wymysłem pogmatwanej rzeczywistości. Nie przypadkiem piszę ten tekst dokładnie w czwartą rocznicę śmierci mojego ukochanego synka. Dokładnie 4 lata temu myślałam, że zawalił się mój świat, dom rozpadł się jak ten z kart i nikt, ani nic nie będzie nigdy w stanie wydobyć mnie z gruzów wspomnień, tęsknoty, bólu i beznadziei patrząc w przyszłość. A dziś? Dziś siedzę pełna spokoju na tarasie pijąc kawę i wiem, że porozrzucane zabawki mojej malutkiej córeczki są najpiękniejszą ozdobą mojego domu. Domu, który powstał od nowa, odrobił ważną Lekcję z bolesnej Przeszłości i postanowił żyć jak w bajce: dosłownie.
Nie czekaj na Lekcję. Twoje życie już dziś może być bajką – to wszystko kwestia optyki! Oto moje sposoby jak odpowiednio złapać ostrość obrazu…, aby co dnia zasypiać z błogą myślą: „i żyli długo i szczęśliwie”.
Prosto jest… żyć jak w bajce!
Wiesz jaki spotkał mnie paradoks: sama nie znoszę poradników, a taki właśnie próbuję tu przedstawić. Nie do końca to prawda. Bo w moim poradniku nie przeczytasz ani razu: “wyjdź poza swoją strefę komfortu”, nie bój się”, “wypłyń na głębię”… i takie tam wydumane frazesy spuentowane kropką, zamiast poderwaniem się do działania.
Moje rady to…? Moje rady to codzienność. Moje rady chodzą w dresie. Moje rady zakładają łzy. Moje rady śpiewają. Moje rady mają pomóc Ci… marudzić trochę mniej, żyć trochę bardziej. Teraz. Na potem – szkoda czasu.
Oto fragment jednego ze sposobów, jaki Ci podsuwam:
(…) 5. Pielęgnuj wspomnienia
Zostań śmieciuchem: załóż pudełko wspomnień! Wkładaj do niego bilety z pierwszego wyjścia do kina jako młodzi rodzice; bransoletkę z porodówki; zasuszony kwiatek z czasów licealnych zalotów; walentynkę od tego, z kim teraz sypiasz; kilka zdjęć luzem z podróży w nieznane. Wypełniając pudełko – nauczysz się doceniać drobne chwile. Przeglądając kiedyś pudełko: odnajdziesz w nim swoją prywatną kolekcję „momentów”, zwyczajnych-niezwyczajnych chwil; ususzonych kawałków przeszłości, niepodpisanych zdjęć. I pamiętaj, że pudełko wspomnień jest ciągle otwarte. (…)
Widzisz? Życie w bajce jest naprawdę proste!
Zostańmy w kontakcie!
Wiesz, że ja też mam czasem gorsze dni? Serio! Choć domyślam się, że ten cały tabaykowy hurraoptymizm, który zastajesz regularnie na blogu może Cię zwieść w postrzeganiu mnie jako turbo-człowieka, który kiedyś mocno uderzył się w głowę i do dziś widzi tylko… latające gwiazdki. Kiedy moja rzeczywistość jest przeciwieństwem do życia jak w bajce?
Na przykład wtedy, gdy pracujesz nad swoim blogiem poświęcając mu cały wolny czas (którego zapasy są przecież mocno ograniczone będąc mamą), układasz w głowie wpisy, dobierasz słowa, ważysz cel przekazu tylko po to…, by zdać się na łaskę i nie łaskę fejsbuka, który ten wpis Ci pokaże lub nie. Oczywiście, że pokaże chętniej, jak go odpowiednio opłacę, ale wychodzę z założenia, że nie ma co przesadzać z wpompowywaniem moich cennych monet do kalifornijskiego imperium. Wolę wrzucać je do świnki-skarbonki i pojechać w jakieś nowe, fajne miejsce, o którym potem będę mogła Wam opowiedzieć.
Zatem fejsbuk fejsbukiem – zawsze miło mi się z Wami tam spotkać! Jednak na tyle, na ile to możliwe, biorę sprawy w swoje ręce i chcę do Was docierać osobiście: niezbyt często, bo łatwo otrzeć się o banalność. Będę pukać co około dwa tygodnie. Będę pukać przy kawie – wtedy otwierajcie sobie moje maile. Często będziecie musieli ich szukać w folderze oferty, spam lub inne. Ale będą. I będą pełne pozytywnych myśli, niepublikowanych dotąd treści i zdjęć. I najważniejsze: w każdego maila zapakuję Wam linki do najnowszych wpisów na blogu – będę miała pewność, że każda moja skierowana do Was minuta czasu i litera treści dotrze tam, gdzie powinna. Zrobicie z tym co chcecie 😉 Dzięki newsletterowi ja przynajmniej będę spała spokojnie. Tabayowemu – pozwolę wreszcie ten newsletter odespać! 😉
Koniecznie dajcie znać jak Wam się podoba prezent? I który sposób jest Waszym ulubionym! Mój? Dres – zdecydowanie dres! 😀
Zapisz się na newsletter