UCIEKAM od… Uciekam od betonowych ulic, Uciekam od zmęczonych twarzy, Uciekam od zakurzonych wystaw, Uciekam od zapachu burgerów, kebabów i belgijskich frytek, Uciekam od hipsterskich kaw sprzedawanych na rowerze za 15 zł kubek, Uciekam od stresu przed “kanarami”, bo automat nie wydał biletu, Uciekam od Zosi, Kasi i Kuby, którym Nela podbiera zabawki w piaskownicy, Uciekam od braku planów co na obiad, Uciekam od rezerwacji zakupów z dostawą do domu, Uciekam od ekranów gadających głów; przewijanych liter; domina obrazków; Uciekam od akcesoriów do make-up’u, które narzucają mi się zawsze, gdy chcę wyjść z domu; Uciekam od walki o miejsce parkingowe; o godzinę doby więcej; o miejski spokój w ciszy nocy; Uciekam od szukania pomocy w dźwiganiu wózka z wysokiego parteru; Uciekam od niesympatycznych kurierów, co wrzucają mi połamane paczki pod drzwi, bez zapowiedzi; Uciekam od modnych miejsc, gdzie powinnam być; od nowych smaków, które wypada znać; od zwiastunów eventów, o których powinnam wiedzieć. UCIEKAM do… Uciekam do wiejskiej chałupki deską skrzypiącej, Uciekam do lasu, w którym lepiej się trzymać wyznaczonego szlaku, Uciekam na skrzyżowanie dróg, gdzie diabeł i Matka Boska mówią dobranoc, Uciekam do mokrych trampek od porannej rosy, gdy wychodzę po chleb; Uciekam do zakupów tylko dwa razy w tygodniu, o tej samej porze: co kupię “na samochodzie”, to moje; Uciekam do kuchni na cztery fajerki opalanej drewnem; Uciekam do nocy pełnych zwątpienia: czy to wiatr szeleści, czy mysz; Uciekam na drogi bez ludzi, bez samochodów, z chrabąszczem i biedronką pod pachę; Uciekam do sąsiadów, co zawsze się uśmiechną, nawet w podły dzień; Uciekam do nauki liczenia okolicznych kotów przez moje dziecko: robi postępy o kolejne cyfry wzwyż; Uciekam do kawy z sarenką za miedzą; Uciekam do kolacji ze zwierzyną w stodole, którą słychać, ale jej nie widać; Uciekam do jajecznicy jedzonej prosto z patelni, z jajek prosto z kurnika; Uciekam do wieczorów planszówką lub książką płynących; Uciekam do nocy, w których… bliżej do gwiazd. A jakby ktoś pytał… jestem TUTAJ!
Uciekam!
UCIEKAM od…
Uciekam od betonowych ulic,
Uciekam od zmęczonych twarzy,
Uciekam od zakurzonych wystaw,
Uciekam od zapachu burgerów, kebabów i belgijskich frytek,
Uciekam od hipsterskich kaw sprzedawanych na rowerze za 15 zł kubek,
Uciekam od stresu przed “kanarami”, bo automat nie wydał biletu,
Uciekam od Zosi, Kasi i Kuby, którym Nela podbiera zabawki w piaskownicy,
Uciekam od braku planów co na obiad,
Uciekam od rezerwacji zakupów z dostawą do domu,
Uciekam od ekranów gadających głów; przewijanych liter; domina obrazków;
Uciekam od akcesoriów do make-up’u, które narzucają mi się zawsze, gdy chcę wyjść z domu;
Uciekam od walki o miejsce parkingowe; o godzinę doby więcej; o miejski spokój w ciszy nocy;
Uciekam od szukania pomocy w dźwiganiu wózka z wysokiego parteru;
Uciekam od niesympatycznych kurierów, co wrzucają mi połamane paczki pod drzwi, bez zapowiedzi;
Uciekam od modnych miejsc, gdzie powinnam być; od nowych smaków, które wypada znać; od zwiastunów eventów, o których powinnam wiedzieć.
UCIEKAM do…
Uciekam do wiejskiej chałupki deską skrzypiącej,
Uciekam do lasu, w którym lepiej się trzymać wyznaczonego szlaku,
Uciekam na skrzyżowanie dróg, gdzie diabeł i Matka Boska mówią dobranoc,
Uciekam do mokrych trampek od porannej rosy, gdy wychodzę po chleb;
Uciekam do zakupów tylko dwa razy w tygodniu, o tej samej porze: co kupię “na samochodzie”, to moje;
Uciekam do kuchni na cztery fajerki opalanej drewnem;
Uciekam do nocy pełnych zwątpienia: czy to wiatr szeleści, czy mysz;
Uciekam na drogi bez ludzi, bez samochodów, z chrabąszczem i biedronką pod pachę;
Uciekam do sąsiadów, co zawsze się uśmiechną, nawet w podły dzień;
Uciekam do nauki liczenia okolicznych kotów przez moje dziecko: robi postępy o kolejne cyfry wzwyż;
Uciekam do kawy z sarenką za miedzą;
Uciekam do kolacji ze zwierzyną w stodole, którą słychać, ale jej nie widać;
Uciekam do jajecznicy jedzonej prosto z patelni, z jajek prosto z kurnika;
Uciekam do wieczorów planszówką lub książką płynących;
Uciekam do nocy, w których… bliżej do gwiazd.
A jakby ktoś pytał… jestem TUTAJ!