Samodzielna podróż do USA ma to do siebie, że daje możliwość zderzenia się z tamtejszą rzeczywistością taką jaką jest naprawdę: nieprzefiltrowaną językiem pilotów wycieczek, ani literami przewodników. Pierwsze pięć rzeczy już znasz. Jeśli nie: wróć do pierwszej części tego wpisu. Pora na część drugą pt. “Czego brakuje mi w Polsce, a zastałam w Ameryce!”.
Samodzielna podróż do USA
Nasza samodzielna podróż do USA miała mnóstwo punktów stałych, skrupulatnie zaplanowanych na kartkach, tabelkach, w notatkach, oznaczonych na mapach – przygotowanych miesiącami wcześniej. Jednak wszystko to, co znajdziesz poniżej w żadnej notatce się nie znalazło! Wszystko było czystym zaskoczeniem z dużym “wow” w sercu. I jeśli ktoś pyta mnie, czy samodzielna podróż do USA jest dobrym pomysłem: niech te 2 wpisy z podsumowaniem naszych 10-ciu “wow”, których się nie zapomina będą odpowiedzią.
6) Drogi
Wiecie co uwielbiałam najbardziej w trakcie naszej podróży? Pokonywanie ogromnych odległości w skończonej, znośnej ilości czasu. Z Miami do Las Vegas.Z Vegas do San Francisco jechaliśmy około 7 godzin. Szerokimi, niemalże pustymi drogami. No dobra, może poza Kalifornią były puste 😉 A gdy na kilkaset metrów przed widzieliśmy znak „bump” (uwaga: uskok), hm… chyba go przejechaliśmy, bo często prawie w ogóle go nie odczuliśmy.
7) Pragmatyzm
Bardzo spodobała nam się wprowadzana tam użyteczność dla… ułatwienia lub uprzyjemnienia życia. Jeśli w wielkim Nowym Jorku zastajesz kompletny brak miejsca na parkingi, to na tych istniejących stawiane są metalowe stelaże, który jeden samochód „zawieszają” nad drugim.
Jeśli nie masz czasu iść na pocztę, załaduj korespondecję do wysłania do skrzynki, podnieś czerwoną chorągiewkę do góry, a listonosz sam zabierze i wyśle Twoje listy. Poczta za jakiś czas przyśle zbiorcze rozliczenie.
Idziesz „tam, gdzie król piechotą” na dłuższe posiedzenie: w łazience czeka na Ciebie kolejny tom kultowych opowieści z cyklu „Bathroom stories”. Oni naprawdę to tam czytają…i się nie nudzą 😛 🙂
8) Zaufanie społeczne
Wjeżdżamy do kolejnego parku narodowego. Wiemy, że wstęp jest płatny. Ale ani strażników, ani kas nie widać. Jest za to mała drewniana skrzynka. A obok niej: zawieszony długopis i druczki do składania. Jedną część druczka wsadzasz sobie za szybę. Drugą: zginasz po perforacjach w kopertę, wpisujesz numer rejestracyjny, wkładasz wymaganą wartość opłaty (było to chyba 10 $), wrzucasz do ów drewnianej strzyneczki i… wjeżdżasz. Nikt Cię potem nie sprawdza w parku, ani przy wyjeździe. Na wjeździe, każdy samochód zatrzymuje się przy skrzyneczce.
Te samochody, które widzicie na zdjęciu to parking pod biurowcami firmy Apple. To, że się wzajemnie pozastawiały nie świadczy bynajmniej o braku ich kultury. Wręcz przeciwnie: samochody, które blokują inne, są otwarte, a za szybą mają… kluczyki. Oraz karteczkę z numerem telefonu właściciela. Każdy kto potrzebuje sobie przestawia samochód kogoś innego, by wyjechać swoim. Tak, też byliśmy zszokowani 🙂
9) Bezpieczeństwo
Nie, nie mam na myśli prawa o posiadaniu broni Mam na myśli ultra przezorne tablice ostrzegawcze, ostrzegające o niebezpieczeństwach, których ci samemu trudno przewidzieć. Np, w parku narodowym jest mnóstwo instrukcji jak chronić siebie, swój samochód, swój namiot oraz swoje zapasy jedzenia przed… niedźwiedziem.
A jak najlepiej ostrzec, by nie wchodzić nawet do płytkiego strumyka? Zamieścić zdjęce-plakat rodziny z napisem “Tylko brodziliśmy”, która kilka sezonów wcześniej beztrosko w tym strumyku brodziła i… się utopiła.
W środkach komunikacji publicznej istnieje tzw. „silent alarm” – pociągasz za sznurek, by dać znać o zagrożeniu odpowiednim służbom, nie siejąc paniki, ani nie wzburzając podejrzanego.
A na autostradzie dowiadujesz się, że w tym danym obszarze lepiej nie zabierać autostopowiczów. Dlaczego? Bo w pobliżu jest więcienie staowe i mozesz zabrać… uciekinierów.
10) Taco Bell
Tak, tego im zazdroszczę! Fast-foodowa knajpa bez burgerów, frytek i nuggetsów za to… pelna guacamole, tacosów i meksykańskich wrapów. Tak, uwielbiam meksykańskie żarcie. W Polsce tej sieci restauracji nie ma… Jeszcze? 🙂
Dla równowagi, czego nie zazdroszczę:
warunków pogodowych – tak, tajfuny, trąby powietrzne, tsunami, erupcje wulkanów mogą zniszczyć każdą sielankę!
Otyłości – większość jeżdżących osób na wózkach inwalidzkich (a jeździ ich naprawdę dużo!) nie jest sparaliżowana… Jest chora na tak poważną otyłość, że trudno im się poruszać i być samodzielnym. Smutne, „na własne życzenie” i prawdziwe.
10 rzeczy, których zazdroszczę Amerykanom cz. 2
Samodzielna podróż do USA ma to do siebie, że daje możliwość zderzenia się z tamtejszą rzeczywistością taką jaką jest naprawdę: nieprzefiltrowaną językiem pilotów wycieczek, ani literami przewodników. Pierwsze pięć rzeczy już znasz. Jeśli nie: wróć do pierwszej części tego wpisu. Pora na część drugą pt. “Czego brakuje mi w Polsce, a zastałam w Ameryce!”.
Samodzielna podróż do USA
Nasza samodzielna podróż do USA miała mnóstwo punktów stałych, skrupulatnie zaplanowanych na kartkach, tabelkach, w notatkach, oznaczonych na mapach – przygotowanych miesiącami wcześniej. Jednak wszystko to, co znajdziesz poniżej w żadnej notatce się nie znalazło! Wszystko było czystym zaskoczeniem z dużym “wow” w sercu. I jeśli ktoś pyta mnie, czy samodzielna podróż do USA jest dobrym pomysłem: niech te 2 wpisy z podsumowaniem naszych 10-ciu “wow”, których się nie zapomina będą odpowiedzią.
6) Drogi
Wiecie co uwielbiałam najbardziej w trakcie naszej podróży? Pokonywanie ogromnych odległości w skończonej, znośnej ilości czasu. Z Miami do Las Vegas. Z Vegas do San Francisco jechaliśmy około 7 godzin. Szerokimi, niemalże pustymi drogami. No dobra, może poza Kalifornią były puste 😉 A gdy na kilkaset metrów przed widzieliśmy znak „bump” (uwaga: uskok), hm… chyba go przejechaliśmy, bo często prawie w ogóle go nie odczuliśmy.
7) Pragmatyzm
Bardzo spodobała nam się wprowadzana tam użyteczność dla… ułatwienia lub uprzyjemnienia życia. Jeśli w wielkim Nowym Jorku zastajesz kompletny brak miejsca na parkingi, to na tych istniejących stawiane są metalowe stelaże, który jeden samochód „zawieszają” nad drugim.
Jeśli nie masz czasu iść na pocztę, załaduj korespondecję do wysłania do skrzynki, podnieś czerwoną chorągiewkę do góry, a listonosz sam zabierze i wyśle Twoje listy. Poczta za jakiś czas przyśle zbiorcze rozliczenie.
Idziesz „tam, gdzie król piechotą” na dłuższe posiedzenie: w łazience czeka na Ciebie kolejny tom kultowych opowieści z cyklu „Bathroom stories”. Oni naprawdę to tam czytają… i się nie nudzą 😛 🙂
8) Zaufanie społeczne
Wjeżdżamy do kolejnego parku narodowego. Wiemy, że wstęp jest płatny. Ale ani strażników, ani kas nie widać. Jest za to mała drewniana skrzynka. A obok niej: zawieszony długopis i druczki do składania. Jedną część druczka wsadzasz sobie za szybę. Drugą: zginasz po perforacjach w kopertę, wpisujesz numer rejestracyjny, wkładasz wymaganą wartość opłaty (było to chyba 10 $), wrzucasz do ów drewnianej strzyneczki i… wjeżdżasz. Nikt Cię potem nie sprawdza w parku, ani przy wyjeździe. Na wjeździe, każdy samochód zatrzymuje się przy skrzyneczce.
Te samochody, które widzicie na zdjęciu to parking pod biurowcami firmy Apple. To, że się wzajemnie pozastawiały nie świadczy bynajmniej o braku ich kultury. Wręcz przeciwnie: samochody, które blokują inne, są otwarte, a za szybą mają… kluczyki. Oraz karteczkę z numerem telefonu właściciela. Każdy kto potrzebuje sobie przestawia samochód kogoś innego, by wyjechać swoim. Tak, też byliśmy zszokowani 🙂
9) Bezpieczeństwo
Nie, nie mam na myśli prawa o posiadaniu broni Mam na myśli ultra przezorne tablice ostrzegawcze, ostrzegające o niebezpieczeństwach, których ci samemu trudno przewidzieć. Np, w parku narodowym jest mnóstwo instrukcji jak chronić siebie, swój samochód, swój namiot oraz swoje zapasy jedzenia przed… niedźwiedziem.
A jak najlepiej ostrzec, by nie wchodzić nawet do płytkiego strumyka? Zamieścić zdjęce-plakat rodziny z napisem “Tylko brodziliśmy”, która kilka sezonów wcześniej beztrosko w tym strumyku brodziła i… się utopiła.
W środkach komunikacji publicznej istnieje tzw. „silent alarm” – pociągasz za sznurek, by dać znać o zagrożeniu odpowiednim służbom, nie siejąc paniki, ani nie wzburzając podejrzanego.
A na autostradzie dowiadujesz się, że w tym danym obszarze lepiej nie zabierać autostopowiczów. Dlaczego? Bo w pobliżu jest więcienie staowe i mozesz zabrać… uciekinierów.
10) Taco Bell
Tak, tego im zazdroszczę! Fast-foodowa knajpa bez burgerów, frytek i nuggetsów za to… pelna guacamole, tacosów i meksykańskich wrapów. Tak, uwielbiam meksykańskie żarcie. W Polsce tej sieci restauracji nie ma… Jeszcze? 🙂
Dla równowagi, czego nie zazdroszczę: