Jesteś Matką. Codziennie walczysz o wypicie ciepłej kawy. Jak się udaje, to zazwyczaj pojęcie “ciepły obiad” odchodzi do przeszłości, podczas której karmiłaś nie siebie, przewijałaś, zmywałaś po karmieniu. A zjeść na mieście? Z dzieckiem? Toż to niemożliwe! A może jednak? Bo jest taka jedna restauracja dla dzieci w centrum Krakowa!
Wyjście z dzieckiem z domu to często naprawdę iście wyprawa logistyczno-nerwogenna, zakrawająca czasem o crossfitową dyscyplinę sportową: trochę biegu, trochę wysiłku, mnóstwo stresu. Wyjście z domu bez dziecka: chociażby na zakupy przypomina wejście do spiżarni uczestników Masterchefa. Znasz to? A mówią, że macierzyństwo jest takie różowo-niebieskie. Że macierzyński to “siedzę i nic nie robię”. Że jest czas na spotkania z innymi mamami przy kawie. No właśnie… Ta ostatnia opcja w naszym Krakowie rzeczywiście jest szeroko dostępna. Jest całe mnóstwo przytulnych kawiarni z kącikiem dla dzieci. Malutkim kącikiem: bo często to mini stolik, mini krzesełko i kilka mini zabawek. Wszystko to nudzi się, zanim zamówioną kawę zdążą jeszcze podać. A gdyby tak naszło nas na tym spotkaniu z koleżanką, by coś zjeść? I to jeszcze wtedy, gdy jesteśmy w okolicach Rynku i Plant?
Co? Restauracja z salą rodzinną z prawdziwego zdarzenia!
Tym razem, z okazji naszego comiesięcznego cyklu #tuptamy_kraków zabieram Was do restauracji Pod WawelemKompania Kuflowa znajdującej się w samym centrum starego, zabytkowego Krakowa – tuż na Plantach! Uwaga – wchodzimy! Oczekującą na gości u wejścia obsługę pytamy o salę rodzinną. Prowadzą nas tuż na lewo. I w sumie początkowo przeżywamy niemałe rozczarowanie: kilka stolików z ławami dla dorosłych i kilka krzesełek do karmienia. Dość ascetycznie jak na “salę rodzinną”. Punkt widzenia zmienia się, gdy ruszamy krętymi schodkami ów sali w górę. I tak – na antresoli umieszczonej tuż nad salą wielkości dobrych kilkudziesięciu metrów kwadratowych odkrywamy prawdziwy… małpi gaj! Po restauracji ani śladu, a znaleźliśmy się w królestwie dzieci! Z jednym zastrzeżeniem: na dole jemy; na górze się bawimy. Miks pomieszczeń nie wchodzi w grę (nawet wypicie kawy na górnej sali zabaw jest przez obsługę zakazane).
Jedzenie
Jedzenie w sali dolnej odbywa się dość bezboleśnie. Zdecydowanie łatwiej jest upilnować naszych Milusińskich, zanim zobaczą, co kryje się na górze. Jest sporo miejsca przy stolikach, aby dostawić krzesełko do karmienia. Zanim podane zostanie to co zamówimy – serwowana jest przystawka: ogórek i talerzyk kapusty kiszonej. Ten kwaśny zestaw jest ulubionym rarytasem mojego akurat dziecka, więc czekanie nam zeszło na pałaszowaniu ogórka i dziubaniu kapusty. W menu dla dorosłych: sałatki, przystawki oraz dania główne, gdzie króluje kuchnia bawarska: golonki i inne mięsiwa. Jest także całkiem przystępne wyborem menu dla dzieci: takie typowe – frytki, nuggetsy, kluseczki, naleśniki… 😉 Zresztą: sprawdź je tutaj: KLIK! A na pożegnanie – nieważne czy wychodzimy z sali rodzinnej, czy tej dużej głównie piwem na litry płynącej – każdy dostaje kieliszeczek wiśniówki, a kto niepijący i to z żalem zgłosi kelnerowi – dostaje rekompensatę… lizakiem. Przynamniej tak to się odbyło w naszym przypadku.
Zabawa
Zabawa następuje po jedzeniu lub w trakcie – zawsze można zastrzec kelnerowi, że nasz stolik jest ciągle “używany”, ale będziemy chwilowo na górze. Co na górze? Jest całkiem sporo “drobnych” zabawek typu pluszaki, klocki, lalki. Jest plastikowy domek. Jest poducha relaksacyjna. Są klocki typu maxi. Jest bujanka. Jest dużo przestrzeni! A co najważniejsze? W przeciwnym niż inne zabawki końcu sali jest prawdziwy “małpi gaj”, czyli zestaw instalacji siatek, zjeżdżalni, rur, ścianek wspinaczkowych i baseników z kulkami oraz materaców dla najmłodszych. Chociaż… ja się z powodzeniem do basenu z kulkami zmieściłam z moją córcią i miejsca wokół było w bród!
Kwestie bezpieczeństwa
Salę zabaw a schody oddziela mała, typowa furtka zabezpieczająca. Nie wiem, czy w tej kwestii się coś zmieniło, ale mniejsze i bardziej uparte dzieci mogą z powodzeniem sobie od dołu tę furtkę odchylić i się pod nią prześlizgnąć.
Większość kantów, listew i wystających powierzchni jest zabezpieczona. Natomiast gniazdka elektryczne obecne na sali – nie. Trzeba uważać!
Małpi gaj – nie doczytałam (ale nie szukałam wnikliwie) od ilu lat jest dozwolony do zabawy. Kulki, materacyki – pod opieką dorosłego – jak najbardziej! Jednak z jednego poziomu do drugiego tych kolorowych instalacji prowadzi ukryta w rogu sali dziura, w którą zwyczajnie za małe dziecko może… wpaść. Piętro niżej wtedy znajdzie się w rurze, którą albo ucieszone, albo przestraszone zjedzie kolejne piętro w dół. Wyjście z rury (zabezpieczone siatką na suwak) znajduje się na poziomie sali restauracyjnej. Jednym słowem: zabawa może być przednia, ale z młodszym dzieckiem na pewno niebeztroska. Kontrola rodzica i uważność wskazane!
Gdzie?
Restauracja “Pod Wawelem Kompania Kuflowa” mieści się przy ul. Świętej Gertrudy 26-29. Wejście jest od strony Plant – jakby na tyłach hotelu Royal. Od strony Plant znajduje się charakterystyczny dla restauracji, wieczorem ładnie oświetlony, kryty taras. Najlepiej dojechać tramwajem – najbliższy przystanek: Wawel (tuż obok) lub próbować “gdzieś w pobliżu” zaparkować samochodem 😉
Kiedy?
Godziny otwarcia restauracji są stałe i długie: od południa do północy od poniedziałku do soboty, a w niedzielę do 23:00. Na kolację z mężem i dzieckiem lub na obiad większą grupą z przyjaciółmi w niedzielę można śmiało planować się wybierać. Kto chętny? 🙂
P.S. Przepraszam Was za jakość tych zdjęć, ale byliśmy wieczorem i zawiodło nas… światło 🙂 Tak, tam w sali zabaw (niestety) oświetlenie jest… czerwone.
Z cyklu #tuptamy_kraków: restauracja dla dzieci w centrum Krakowa!
Jesteś Matką. Codziennie walczysz o wypicie ciepłej kawy. Jak się udaje, to zazwyczaj pojęcie “ciepły obiad” odchodzi do przeszłości, podczas której karmiłaś nie siebie, przewijałaś, zmywałaś po karmieniu. A zjeść na mieście? Z dzieckiem? Toż to niemożliwe! A może jednak? Bo jest taka jedna restauracja dla dzieci w centrum Krakowa!
Wyjście z dzieckiem z domu to często naprawdę iście wyprawa logistyczno-nerwogenna, zakrawająca czasem o crossfitową dyscyplinę sportową: trochę biegu, trochę wysiłku, mnóstwo stresu. Wyjście z domu bez dziecka: chociażby na zakupy przypomina wejście do spiżarni uczestników Masterchefa. Znasz to? A mówią, że macierzyństwo jest takie różowo-niebieskie. Że macierzyński to “siedzę i nic nie robię”. Że jest czas na spotkania z innymi mamami przy kawie. No właśnie… Ta ostatnia opcja w naszym Krakowie rzeczywiście jest szeroko dostępna. Jest całe mnóstwo przytulnych kawiarni z kącikiem dla dzieci. Malutkim kącikiem: bo często to mini stolik, mini krzesełko i kilka mini zabawek. Wszystko to nudzi się, zanim zamówioną kawę zdążą jeszcze podać. A gdyby tak naszło nas na tym spotkaniu z koleżanką, by coś zjeść? I to jeszcze wtedy, gdy jesteśmy w okolicach Rynku i Plant?
Co? Restauracja z salą rodzinną z prawdziwego zdarzenia!
Tym razem, z okazji naszego comiesięcznego cyklu #tuptamy_kraków zabieram Was do restauracji Pod Wawelem Kompania Kuflowa znajdującej się w samym centrum starego, zabytkowego Krakowa – tuż na Plantach! Uwaga – wchodzimy! Oczekującą na gości u wejścia obsługę pytamy o salę rodzinną. Prowadzą nas tuż na lewo. I w sumie początkowo przeżywamy niemałe rozczarowanie: kilka stolików z ławami dla dorosłych i kilka krzesełek do karmienia. Dość ascetycznie jak na “salę rodzinną”. Punkt widzenia zmienia się, gdy ruszamy krętymi schodkami ów sali w górę. I tak – na antresoli umieszczonej tuż nad salą wielkości dobrych kilkudziesięciu metrów kwadratowych odkrywamy prawdziwy… małpi gaj! Po restauracji ani śladu, a znaleźliśmy się w królestwie dzieci! Z jednym zastrzeżeniem: na dole jemy; na górze się bawimy. Miks pomieszczeń nie wchodzi w grę (nawet wypicie kawy na górnej sali zabaw jest przez obsługę zakazane).
Jedzenie
Jedzenie w sali dolnej odbywa się dość bezboleśnie. Zdecydowanie łatwiej jest upilnować naszych Milusińskich, zanim zobaczą, co kryje się na górze. Jest sporo miejsca przy stolikach, aby dostawić krzesełko do karmienia. Zanim podane zostanie to co zamówimy – serwowana jest przystawka: ogórek i talerzyk kapusty kiszonej. Ten kwaśny zestaw jest ulubionym rarytasem mojego akurat dziecka, więc czekanie nam zeszło na pałaszowaniu ogórka i dziubaniu kapusty. W menu dla dorosłych: sałatki, przystawki oraz dania główne, gdzie króluje kuchnia bawarska: golonki i inne mięsiwa. Jest także całkiem przystępne wyborem menu dla dzieci: takie typowe – frytki, nuggetsy, kluseczki, naleśniki… 😉 Zresztą: sprawdź je tutaj: KLIK! A na pożegnanie – nieważne czy wychodzimy z sali rodzinnej, czy tej dużej głównie piwem na litry płynącej – każdy dostaje kieliszeczek wiśniówki, a kto niepijący i to z żalem zgłosi kelnerowi – dostaje rekompensatę… lizakiem. Przynamniej tak to się odbyło w naszym przypadku.
Zabawa
Zabawa następuje po jedzeniu lub w trakcie – zawsze można zastrzec kelnerowi, że nasz stolik jest ciągle “używany”, ale będziemy chwilowo na górze. Co na górze? Jest całkiem sporo “drobnych” zabawek typu pluszaki, klocki, lalki. Jest plastikowy domek. Jest poducha relaksacyjna. Są klocki typu maxi. Jest bujanka. Jest dużo przestrzeni! A co najważniejsze? W przeciwnym niż inne zabawki końcu sali jest prawdziwy “małpi gaj”, czyli zestaw instalacji siatek, zjeżdżalni, rur, ścianek wspinaczkowych i baseników z kulkami oraz materaców dla najmłodszych. Chociaż… ja się z powodzeniem do basenu z kulkami zmieściłam z moją córcią i miejsca wokół było w bród!
Kwestie bezpieczeństwa
Salę zabaw a schody oddziela mała, typowa furtka zabezpieczająca. Nie wiem, czy w tej kwestii się coś zmieniło, ale mniejsze i bardziej uparte dzieci mogą z powodzeniem sobie od dołu tę furtkę odchylić i się pod nią prześlizgnąć.
Większość kantów, listew i wystających powierzchni jest zabezpieczona. Natomiast gniazdka elektryczne obecne na sali – nie. Trzeba uważać!
Małpi gaj – nie doczytałam (ale nie szukałam wnikliwie) od ilu lat jest dozwolony do zabawy. Kulki, materacyki – pod opieką dorosłego – jak najbardziej! Jednak z jednego poziomu do drugiego tych kolorowych instalacji prowadzi ukryta w rogu sali dziura, w którą zwyczajnie za małe dziecko może… wpaść. Piętro niżej wtedy znajdzie się w rurze, którą albo ucieszone, albo przestraszone zjedzie kolejne piętro w dół. Wyjście z rury (zabezpieczone siatką na suwak) znajduje się na poziomie sali restauracyjnej. Jednym słowem: zabawa może być przednia, ale z młodszym dzieckiem na pewno niebeztroska. Kontrola rodzica i uważność wskazane!
Gdzie?
Restauracja “Pod Wawelem Kompania Kuflowa” mieści się przy ul. Świętej Gertrudy 26-29. Wejście jest od strony Plant – jakby na tyłach hotelu Royal. Od strony Plant znajduje się charakterystyczny dla restauracji, wieczorem ładnie oświetlony, kryty taras. Najlepiej dojechać tramwajem – najbliższy przystanek: Wawel (tuż obok) lub próbować “gdzieś w pobliżu” zaparkować samochodem 😉
Kiedy?
Godziny otwarcia restauracji są stałe i długie: od południa do północy od poniedziałku do soboty, a w niedzielę do 23:00. Na kolację z mężem i dzieckiem lub na obiad większą grupą z przyjaciółmi w niedzielę można śmiało planować się wybierać. Kto chętny? 🙂
Zapoznaj się z innymi miejscami przyjaznymi dzieciom w naszym comiesięcznym cyklu: #tuptamy_kraków! Kolejne miejsce będę miała przyjemność odkryć przed Wami już niebawem: każdego 15-tego dnia miesiąca!
P.S. Przepraszam Was za jakość tych zdjęć, ale byliśmy wieczorem i zawiodło nas… światło 🙂 Tak, tam w sali zabaw (niestety) oświetlenie jest… czerwone.