Na wstępie muszę Wam się do czegoś przyznać. Gdy na studiach pracowałam jako niania na południu Francji, bardzo czekałam na wszelkie wyjścia do restauracji z moją przyszywaną rodzinką I to wcale nie dlatego, że mogłam bezkarnie pochłaniać ukochany creme brulee, albo smakować wszelkiej maści ślimaków… Tam po prostu mogłam odpocząć! 🙂 Bo tam był cudowny kącik dla dzieci! I wiecie, nie taki na zasadzie: stolik, krzesełko i kolorowanki. Jako że na południu Francji królują dzieci, to tam pół sali jadalnej było… “kącikiem dla dzieci!”.
I jakież było moje pozytywne zdumienie, gdy przyzwyczajona do tych krakowskich “kącików” stolikiem i kredkami stojących, zobaczyłam, iż w mieście Królów, w tej restauracji królują faktycznie dzieci. Gdzie?
Po pierwsze: restauracja rodzinna w dosłownym tego słowa znaczeniu!
Domowo
Co to znaczy? Ano całkiem sporo! Ale najważniejsze to: restauracja nie jest ani kawałkiem innego budynku, ani pawilonem, ani parterem wieżowca. Ta restauracja rodzinna w Krakowie zajmuje cały, jednorodzinny, osiedlowy dom. Ma swoje pokoje, piętra i półpiętra. Każde z nich przewiduje coś innego: parter to ogromna sala rodzinna z bawialnią dla dzieciaków na czele. Ja sobie w niej prywatnie upodobałam moje ukochane kosze plażowe. Pokoje to odpowiednio zaadpotowana restauracyjnie przestrzeń ze stolikami, krzesłami, ale też fotelami i mini sofami – rodzice niemowlaków, które lubią przy rodzicielskiej pizzy leżeć – docenią 😉
Kameralnie
Większe pokoje to sale bankietowe, przeznaczone do zamkniętych imprez typu urodziny dzieciaków, chrzciny lub spotkanie blogerskie, w którym miałam przyjemność uczestniczyć ( o tym za chwilkę). Największy kawałek serca jednak skradł u mnie najmniejszy pokoik… Restauracyjny pokój Mamy to gustownie wytapetowany mikro-pokoik z wielkim fotelem, przewijakiem, darmowymi pampersami i chusteczkami, czyli wszystkim tym, co potrzebne, by naszym najmłodszym (że ujmę to tak obrazowo) wszystkie czujniki zaświeciły się… na zielono 🙂 Nie wiem kto był bardziej urzeczony tą naszą mikro oazą spokoju na czas higieny i karmienia: ja, czy Zuza? 🙂
Po drugie: bycie dzieckiem się bardziej opłaca!
A przynajmniej w Skowronku! I nie mam na myśli tego, że dzieciaki mogą bardziej bezkarnie niż dorośli zajadać się pysznymi deserami w pięknych pucharkach. Myśl ta jest zupełnie pragmatyczna, w klimacie krakowskiego centusi: ta rodzinna restauracja w Krakowie oferuje menu dziecięce za… 9,90 zł. I znajdziesz w nim pizzę, gnocchi, różne wersje deserów, makaronów i… fileta z ziemniaczkami, którego porcji… ja nie przejadłam 😀
Warto być też dorosłym!
Na otarcie łez dla Rodziców znajduję z kolei dwa powody dzięki którym opuścicie Skowronka zadowoleni. Po pierwsze: “Kto wypuścił skowronka” jako restauracja rodzinna w Krakowie da wszystkim dobrze zjeść i zdecydowanie bardziej odpocząć niż w zwykłych restauracjach – dzieci mają zabawę obok (UWAGA: w weekend warto tam rezerwować stolik lub zjawiać się poza godzinami obiadowych szczytów, bo bywa gwarno, dla niektórych: może i czasem zbyt).
Drugi powód to atmosfera, którą kreuje wystrój: napawa spokojem, jest przemyślany, kreatywny i trafia w wymagające gusta estetyczne.
Gdzie i kiedy?
Nie przedłużam. Jeśli jeszcze ta restauracja rodzinna w Krakowie Wam jest nieznana, wybierzcie się na ul. Borkowską 22 (Kliny). Jak tam dojechać, godziny otwarcia i menu znajdziecie także TUTAJ.
Z cyklu #tuptamy_kraków: restauracja rodzinna w Krakowie w której żal, że… nie jest się dzieckiem!
Na wstępie muszę Wam się do czegoś przyznać. Gdy na studiach pracowałam jako niania na południu Francji, bardzo czekałam na wszelkie wyjścia do restauracji z moją przyszywaną rodzinką I to wcale nie dlatego, że mogłam bezkarnie pochłaniać ukochany creme brulee, albo smakować wszelkiej maści ślimaków… Tam po prostu mogłam odpocząć! 🙂 Bo tam był cudowny kącik dla dzieci! I wiecie, nie taki na zasadzie: stolik, krzesełko i kolorowanki. Jako że na południu Francji królują dzieci, to tam pół sali jadalnej było… “kącikiem dla dzieci!”.
I jakież było moje pozytywne zdumienie, gdy przyzwyczajona do tych krakowskich “kącików” stolikiem i kredkami stojących, zobaczyłam, iż w mieście Królów, w tej restauracji królują faktycznie dzieci. Gdzie?
Co? Jedyna taka! Restauracja rodzinna w Krakowie!
“Kto wypuścił Skowronka” – restauracja, w której żałowałam, że… nie jestem dzieckiem.
I to żałowałam z conajmniej dwóch powodów:
Po pierwsze: restauracja rodzinna w dosłownym tego słowa znaczeniu!
Co to znaczy? Ano całkiem sporo! Ale najważniejsze to: restauracja nie jest ani kawałkiem innego budynku, ani pawilonem, ani parterem wieżowca. Ta restauracja rodzinna w Krakowie zajmuje cały, jednorodzinny, osiedlowy dom. Ma swoje pokoje, piętra i półpiętra. Każde z nich przewiduje coś innego: parter to ogromna sala rodzinna z bawialnią dla dzieciaków na czele. Ja sobie w niej prywatnie upodobałam moje ukochane kosze plażowe. Pokoje to odpowiednio zaadpotowana restauracyjnie przestrzeń ze stolikami, krzesłami, ale też fotelami i mini sofami – rodzice niemowlaków, które lubią przy rodzicielskiej pizzy leżeć – docenią 😉
Większe pokoje to sale bankietowe, przeznaczone do zamkniętych imprez typu urodziny dzieciaków, chrzciny lub spotkanie blogerskie, w którym miałam przyjemność uczestniczyć ( o tym za chwilkę). Największy kawałek serca jednak skradł u mnie najmniejszy pokoik… Restauracyjny pokój Mamy to gustownie wytapetowany mikro-pokoik z wielkim fotelem, przewijakiem, darmowymi pampersami i chusteczkami, czyli wszystkim tym, co potrzebne, by naszym najmłodszym (że ujmę to tak obrazowo) wszystkie czujniki zaświeciły się… na zielono 🙂 Nie wiem kto był bardziej urzeczony tą naszą mikro oazą spokoju na czas higieny i karmienia: ja, czy Zuza? 🙂
Po drugie: bycie dzieckiem się bardziej opłaca!
A przynajmniej w Skowronku! I nie mam na myśli tego, że dzieciaki mogą bardziej bezkarnie niż dorośli zajadać się pysznymi deserami w pięknych pucharkach. Myśl ta jest zupełnie pragmatyczna, w klimacie krakowskiego centusi: ta rodzinna restauracja w Krakowie oferuje menu dziecięce za… 9,90 zł. I znajdziesz w nim pizzę, gnocchi, różne wersje deserów, makaronów i… fileta z ziemniaczkami, którego porcji… ja nie przejadłam 😀
Warto być też dorosłym!
Na otarcie łez dla Rodziców znajduję z kolei dwa powody dzięki którym opuścicie Skowronka zadowoleni. Po pierwsze: “Kto wypuścił skowronka” jako restauracja rodzinna w Krakowie da wszystkim dobrze zjeść i zdecydowanie bardziej odpocząć niż w zwykłych restauracjach – dzieci mają zabawę obok (UWAGA: w weekend warto tam rezerwować stolik lub zjawiać się poza godzinami obiadowych szczytów, bo bywa gwarno, dla niektórych: może i czasem zbyt).
Drugi powód to atmosfera, którą kreuje wystrój: napawa spokojem, jest przemyślany, kreatywny i trafia w wymagające gusta estetyczne.
Gdzie i kiedy?
Nie przedłużam. Jeśli jeszcze ta restauracja rodzinna w Krakowie Wam jest nieznana, wybierzcie się na ul. Borkowską 22 (Kliny). Jak tam dojechać, godziny otwarcia i menu znajdziecie także TUTAJ.
Do zobaczenia! Kto ma po drodze? 😉
fot. www.ktowypuscilskowronka.pl