Będę mamą. Będę mamą po raz drugi. I czekam mniej. I czekam bardziej. I wiem mniej. I wiem więcej. I boję się mniej. I boję się bardziej… Druga ciąża. I każda kolejna. Znasz to?
Druga ciąża…
Czekam mniej
Bo mam miliony innych zajęć…
Bo mam starszą córkę pod opieką.
Bo mam dom z większą ilością codziennego bałaganu do ogarnięcia.
Bo mam bloga, który pochłania każdą chwilę mojego niby wolnego czasu.
Bo na wizytę kontrolną nie czekam tygodniami, tylko czytam o niej dzień przed… w moim kalendarzu.
Bo zamiast leżeć, czytać i oglądać falujący brzuszek, spaceruję po parkach albo siedzę w piaskownicach.
Bo wiem, że nudności są i miną. Bo znam to cudowne uczucie kopniaków. Bo wystarczy mi lekarskie spokojne spojrzenie w usg potwierdzające: „wszystko w porządku”.
Bo jest lato. I czas przyspiesza. I dzień dłuższy, a wieczór cieplejszy. I chce się wszystkiego bardziej, mocniej, jeszcze!
Czekam bardziej
Bo chce już się uwolnić z blokady fizycznej.
Bo chcę bez obaw nosić moją dwulatkę.
Bo chcę z resztą rodziny brać udział w harcach w pościeli – bez ryzyka dostania kopniaka w brzuch.
Bo chcę już przestać uważać: ile chodzić, gdzie jeść, jak długo odpoczywać.
Bo chcę nie prosić o pomoc w znoszeniu wózka ze schodów albo w zrobieniu większych zakupów.
Bo chcę zdążyć założyć moją ulubioną letnią sukienkę w kwiaty.
Bo chcę się mniej bać: czy oby na pewno te parę milimetrów obok mnie jest… wszystko dobrze.
Bo chcę mieć pewność, że wyjście na świat będzie bezpieczne, a mój nowy świat – do ogarnięcia.
Bo chcę znów doświadczyć miłości, która trwa… po opuszczeniu parawanu w tej macierzyńskiej „Randce w ciemno”.
Bo chcę znów przekonać się, jak maleńkim może być… Człowiek.
Druga ciąża…
Wiem mniej
Bo nie mam czasu czytać. Nie nadążam za kolejno pędzącymi tygodniami. W drugiej ciąży nie otworzyłam żadnego poradnika poświęconego noworodkom. Co najwyżej, dwulatkom.
Nie pamiętam wszelkich modnych rad Tracy Hogg z jej zaklinania dzieci.
Nie wertuję gazet przeznaczonych dla mam, programów pełnych gadżeciarskich poleceń dla noworodka, checklist, czym wyposażyć pokoik, a czym torbę do szpitala.
Ostatnio wybrałam się do supermarketu. Pora kupić wyprawkę. Nie wiem, czy to wielka powierzchnia mnie ogłupiła, czy wielka dziura czasu minionych dwóch lat, ale kupiłam pampersy te najmniejsze… bez wycięcia na pępuszek. O tym zapomniałam.
Wiem więcej
Na temat doboru pieluch, laktatora. Na temat dobrej pozycji do karmienia piersią. Wiem, że zamiast podkładek poporodowych, dużo lepiej sprawdzają się… zwykłe podpaski. Ze skrzydełkami. Wiem, jakiej marki najlepsze są wkładki laktacyjne, żeby podczas nawału nie przypominać wodospadu mlekiem spływającym. Ale to mało ważne.
Najistotniejsze jest to, że posiadłam wiedzę najcenniejszą. A wiedza ta to przekonanie, że… macierzyństwo jest proste! Bo mam jeden, zawsze niezawodny oręż, który zawsze jest moim sprzymierzeńcem, a niekiedy wychodzi naprzeciw babciom, ciociom i poradnikom. Na imię jej… intuicja! Ufam jej bezgranicznie. I wiem, że nigdy nie pozwoli mi stać z rozłożonymi rękami i zalanymi oczami łzami bezradności. To ona szepnie, żeby dzwonić do lekarza; żeby przeczekać; żeby się uspokoić; żeby nakarmić; żeby… przytulić. Gdy ją mam, gdy nie tracę zdrowych zmysłów jej wysłuchania – wiem wszystko!
Druga ciąża…
Boję się mniej
Bólu, który czuję w zaawansowanej ciąży. Takiego drętwego. Gdzieś pod żebrami. Utrzymującego się cały dzień. Znowu go czasem czuję. Znam go.
W poprzedniej ciąży obdzwoniłam wszystkie ciężarne koleżanki pytając, czy miały podobnie. Pisałam smsy do lekarza próbując słowami opisać i ból, i lęk.
W tej ciąży czuję ból podobny. I wiem, że to mała nóżka mocniej się wyprostowała i wbija mi się całą swoją niemałą siłą pod żebra. I wiem, że jutro rano przestanie boleć. I przestaje. Na szczęście.
Ktoś na mnie będzie czekał. I ktoś może nie zrozumieć, czemu mnie nie ma: jedną noc, drugą i kolejną.
Boję się.
Czy wrócę bezpiecznie do domu. Zdrowa. Pełnosprawna.
Czy miłość się mnoży, kiedy się dzieli?
Czy pokocham tak samo?
Czy dam radę być wystarczająco dobrą matką… dla dwojga. Żoną – dla męża. Kobietą – dla siebie.
P.S. Droga Mamo! Piszę to zdanie gdy mój brzuch jest już względnie płaski, a jego Zawartość smacznie śpi w kołysce… I prawdą jest, że zdumiewa jak maleńkim może być Człowiek. Ale zdumiewa też fakt, że wszelkie lęki i ciążowe wyboje koi jedno wrażenie: że ta nowa kołyska buja się z nami… od zawsze 🙂
Bo druga ciąża to… pagórek saneczkowy czy Mount Everest?
Będę mamą. Będę mamą po raz drugi. I czekam mniej. I czekam bardziej. I wiem mniej. I wiem więcej. I boję się mniej. I boję się bardziej… Druga ciąża. I każda kolejna. Znasz to?
Druga ciąża…
Czekam mniej
Bo mam miliony innych zajęć…
Bo mam starszą córkę pod opieką.
Bo mam dom z większą ilością codziennego bałaganu do ogarnięcia.
Bo mam bloga, który pochłania każdą chwilę mojego niby wolnego czasu.
Bo na wizytę kontrolną nie czekam tygodniami, tylko czytam o niej dzień przed… w moim kalendarzu.
Bo zamiast leżeć, czytać i oglądać falujący brzuszek, spaceruję po parkach albo siedzę w piaskownicach.
Bo wiem, że nudności są i miną. Bo znam to cudowne uczucie kopniaków. Bo wystarczy mi lekarskie spokojne spojrzenie w usg potwierdzające: „wszystko w porządku”.
Bo jest lato. I czas przyspiesza. I dzień dłuższy, a wieczór cieplejszy. I chce się wszystkiego bardziej, mocniej, jeszcze!
Czekam bardziej
Bo chce już się uwolnić z blokady fizycznej.
Bo chcę bez obaw nosić moją dwulatkę.
Bo chcę z resztą rodziny brać udział w harcach w pościeli – bez ryzyka dostania kopniaka w brzuch.
Bo chcę już przestać uważać: ile chodzić, gdzie jeść, jak długo odpoczywać.
Bo chcę nie prosić o pomoc w znoszeniu wózka ze schodów albo w zrobieniu większych zakupów.
Bo chcę zdążyć założyć moją ulubioną letnią sukienkę w kwiaty.
Bo chcę się mniej bać: czy oby na pewno te parę milimetrów obok mnie jest… wszystko dobrze.
Bo chcę mieć pewność, że wyjście na świat będzie bezpieczne, a mój nowy świat – do ogarnięcia.
Bo chcę znów doświadczyć miłości, która trwa… po opuszczeniu parawanu w tej macierzyńskiej „Randce w ciemno”.
Bo chcę znów przekonać się, jak maleńkim może być… Człowiek.
Druga ciąża…
Wiem mniej
Bo nie mam czasu czytać. Nie nadążam za kolejno pędzącymi tygodniami. W drugiej ciąży nie otworzyłam żadnego poradnika poświęconego noworodkom. Co najwyżej, dwulatkom.
Nie pamiętam wszelkich modnych rad Tracy Hogg z jej zaklinania dzieci.
Nie wertuję gazet przeznaczonych dla mam, programów pełnych gadżeciarskich poleceń dla noworodka, checklist, czym wyposażyć pokoik, a czym torbę do szpitala.
Ostatnio wybrałam się do supermarketu. Pora kupić wyprawkę. Nie wiem, czy to wielka powierzchnia mnie ogłupiła, czy wielka dziura czasu minionych dwóch lat, ale kupiłam pampersy te najmniejsze… bez wycięcia na pępuszek. O tym zapomniałam.
Wiem więcej
Na temat doboru pieluch, laktatora. Na temat dobrej pozycji do karmienia piersią. Wiem, że zamiast podkładek poporodowych, dużo lepiej sprawdzają się… zwykłe podpaski. Ze skrzydełkami. Wiem, jakiej marki najlepsze są wkładki laktacyjne, żeby podczas nawału nie przypominać wodospadu mlekiem spływającym. Ale to mało ważne.
Najistotniejsze jest to, że posiadłam wiedzę najcenniejszą. A wiedza ta to przekonanie, że… macierzyństwo jest proste! Bo mam jeden, zawsze niezawodny oręż, który zawsze jest moim sprzymierzeńcem, a niekiedy wychodzi naprzeciw babciom, ciociom i poradnikom. Na imię jej… intuicja! Ufam jej bezgranicznie. I wiem, że nigdy nie pozwoli mi stać z rozłożonymi rękami i zalanymi oczami łzami bezradności. To ona szepnie, żeby dzwonić do lekarza; żeby przeczekać; żeby się uspokoić; żeby nakarmić; żeby… przytulić. Gdy ją mam, gdy nie tracę zdrowych zmysłów jej wysłuchania – wiem wszystko!
Druga ciąża…
Boję się mniej
Bólu, który czuję w zaawansowanej ciąży. Takiego drętwego. Gdzieś pod żebrami. Utrzymującego się cały dzień. Znowu go czasem czuję. Znam go.
W poprzedniej ciąży obdzwoniłam wszystkie ciężarne koleżanki pytając, czy miały podobnie. Pisałam smsy do lekarza próbując słowami opisać i ból, i lęk.
W tej ciąży czuję ból podobny. I wiem, że to mała nóżka mocniej się wyprostowała i wbija mi się całą swoją niemałą siłą pod żebra. I wiem, że jutro rano przestanie boleć. I przestaje. Na szczęście.
Boję się bardziej
Cesarki. Rozłąki. Szpitala. Bo nie zostawiam pustego domu. Jestem już mamą.
Ktoś na mnie będzie czekał. I ktoś może nie zrozumieć, czemu mnie nie ma: jedną noc, drugą i kolejną.
Boję się.
Czy wrócę bezpiecznie do domu. Zdrowa. Pełnosprawna.
Czy miłość się mnoży, kiedy się dzieli?
Czy pokocham tak samo?
Czy dam radę być wystarczająco dobrą matką… dla dwojga. Żoną – dla męża. Kobietą – dla siebie.
P.S. Droga Mamo! Piszę to zdanie gdy mój brzuch jest już względnie płaski, a jego Zawartość smacznie śpi w kołysce… I prawdą jest, że zdumiewa jak maleńkim może być Człowiek. Ale zdumiewa też fakt, że wszelkie lęki i ciążowe wyboje koi jedno wrażenie: że ta nowa kołyska buja się z nami… od zawsze 🙂
fot. wilcze pstryki