To była noc. Noc ponura i zła. Właściwie noc, której nie było. Zamiast gwiazd, dwa błyszczące koraliki maleńkich oczu. Zamiast księżyca, bielił się jeden, drobny punkt przeszywający dziąsło. Wśród tej nocy bez snu lewitowała matka. Matka-Zombie. Wybrukowawszy najprawdziwszą drogę mleczną, nuciła…
Ząbkowy blues o czwartej nad ranem
To była noc. Noc ponura i zła. Właściwie noc, której nie było. Zamiast gwiazd, dwa błyszczące koraliki maleńkich oczu. Zamiast księżyca, bielił się jeden, drobny punkt przeszywający dziąsło. Wśród tej nocy bez snu lewitowała matka. Matka-Zombie. Wybrukowawszy najprawdziwszą drogę mleczną, nuciła…
Trzecia nad ranem
Nie ma niespodzianki
Znowu się budzisz.
Czwarta nad ranem
Może w końcu uśniesz
Może oczka zmrużysz.
Czemu Cię nie ukoi matczyne lulanie,
Czemu ktoś stworzył bolesne ząbkowanie,
Gdy Ci to śpiewam – cisza nocy
Zdetronizowana zostaje przez Twoje płakanie.
Czemu się budzisz o trzeciej nad ranem,
I cyca mojego nie przestajesz głaskać,
Lecz nawet on spokoju nie przynosi,
Jest tylko twarda, rozdzierająca bólem
Kolejna trójka.
Śpiewamy bluesa, bo czwarta nad ranem,
Nucąc niestrudzone kotki dwa, szarobure
Ramiona noszą coraz cięższą wagę,
Myślałby kto, że walczą o złoto.
Piąta nad ranem…
Za oknem noc się rozjaśnia
A zegar bezlitośnie tyka
Że zgodnie Ci wtóruje
Decybelami nieszczęścia
Rozlanych łzami oczu.
I jeszcze tata spróbuje tuli tuli
Świtem w swoje moce wierzy,
Mama wywiesza białą flagę
Wraz z kotkami mruczą
Zombie – bluesa.
Już siódma.
Może sen już poszedł.
Może się Mamo ze mną pobawisz?