Zostałam wywołana do tablicy: wielokrotnie. Pisaliście w prywatnych wiadomościach, w publicznych komentarzach: „Ania, Ty wiesz lepiej, co o tym sądzić?”, „O co chodzi z Alfie Evans?”. A ja milczałam. Z dwóch, a nawet z trzech powodów.
Kontynuuj zakupy