Można narzekać, że dzisiejsze dzieciaki to tylko laptop, smartfon i gadżeciarstwo… Można razem codziennie pluć sobie w twarz, że się nie zostało Rodzicem Roku, bo “znowu” oglądało za dużo bajek. A można, choćby już, w te ferie, ruszyć najpierw głową, a potem przed siebie i odkryć nowo powstałe miejsce na rodzinnej mapie Krakowa, którą Wam raz w miesiącu tu po kolei odkrywam. Chcecie poznać?
Co? Hulahopsy w Krakowie!
Hulahopsy w Krakowie, czyli inaczej rzecz ujmując: Dziecięcy Klub Sportowy. To przede wszystkim inicjatywa nie tylko nastawiona na stricte zabawę, ale promująca ruch wśród dzieci małych i większych. W swojej ofercie proponuje zajęcia sportowe oraz taneczne. A czym się różni od pozostałych krakowskich “miejscówek” dla dzieci? Na przykład tym, że oferuje przestrzeń! Oferuje duży parking dla samochodów! I oferuje takie zajęcia, o jakie trudno w placówkach pozaszkolnych. Ale po kolei…
Byłam, widziałam, opowiem!
Hulahopsy w Krakowie urzekły mnie z co najmniej trzech powodów:
1) Przestrzeń
Ten sportowy klub dla Maluchów położony jest w nowoczesnym budynku o wysokim standardzie, z dostępem do windy. To były pierwsze plusy, jakie zbierali w moich oczach “od wejścia”. Ale te dwa serduszka na źrenicach (gdybyśmy mieli przeczytać ten wpis w wersji kreskówki) pojawiły się, jak zobaczyłam ich wnętrza: niemal 300 metrów kwadratowych zaaranżowanej na potrzeby dzieciaków przestrzeni! Mnie, mieszczuchowi z centrum Krakowa, nieustannie usiłującym powiększać przestrzeń własnego mieszkania 50-ciu kilku metrów, pozbywawszy się gratów (niestety nie działa to tak jak gumka od majtek), taka przestrzeń naprawdę zaimponowała. Mnie jak mnie. Moja dwu i pół latka była zachwycona!
Przestrzeń ta, urządzona w spokojnych, jasnych barwach, wyposażona w dobrej jakości sprzęt do ćwiczeń i zabaw dzieli się na 3 sale główne: ogromna sala gimnastyczna z torem przeszkód; średnia sala bawialna, w której znajdują się wielopłaszczyznowe materace dla ćwiczeń dla najmłodszych dzieci oraz mini kącik bawialny i część kawiarniana dla Rodziców; oraz najmniejsza sala (choć wcale nie taka mała), w której odbywają się zajęcia baletowe. Plus oczywiście toalety i szatnie dla dziewczynek i chłopców.
2) Idea!
Urzekł mnie pomysł i koncepcja na powstanie tego miejsca z myślą przewodnią zadbania o ruch najmłodszych. I to właśnie w erze narzekania na osiadły tryb życia naszych dzieci: z laptopem zamiast trzepaka jak to było za naszych, rodzicielskich czasów.
W Hulahopsach organizowane są zajęcia ogólnorozwojowe dla najmłodszych, gimnastyka z elementami samoobrony, kick-boxing, gimnastyka artystyczna, zajęcia umuzykalniające “gordonki” oraz pilates dla Mam. Szczegóły ich bogatej i dość różnorodnej oferty (każda grupa wiekowa dzieciaków powinna znaleźć coś dla siebie: od bobasa po szkolniaka) możecie sobie zobaczyć TUTAJ. Każde z zajęć prowadzi odpowiednio do ich poziomu dobrze wykwalifikowana kadra.
Oczywiście, poza grafikiem konkretnych zajęć, w tym dziecięcym klubie sportowym można odpocząć – piszę to z punktu widzenia Rodzica. Bo jako matka, mogłam się rozsiąść w wygodnym fotelu-uszatku i napić ciepłej kawy (pamiętajcie, że #mama_pije_ciepłą, zawsze! 😉 ). Będę też mogła odpocząć psychicznie od organizacji urodzin moich córek, bo prawopodobnie też zdam się na Hulahopsy – w każdy weekend organizują kolorowe, pełne aktywności urodzinowe party!
Jeszcze ten temat mnie nie dotyczy (dziewczynki moje dużo za młode), ale jeśli szukacie alternatywy na fajne, aktywne spędzenie tygodnia ferii zimowych, zerknijcie na ich program w Hulahopsach: “Wyprawa dookoła świata”. Dwa dostępne terminy; całodzienny program, wyżywienie i całkiem przystępna cena. A jak kreatywnie spędzają tam czas, możecie codziennie podglądać w ich kolorowych Instastories!
A w ten weekend ruszają sobotnie zajęcia gimnastyczne – zobaczcie sobie szczegóły na ich fanpage’u!
3) Dwie Mamy!
Kto mnie czyta i słucha (na live’ach w zamkniętej Grupie ‘Nie samym dzieckiem żyje matka’) nie od dziś wie, że całym sercem wspieram wszelkie matczyne biznesy – ich odwagę i determinację, by stworzyć coś własnego, często coś innego od tego, co się robiło zawodowo w erze “przed dzieckiem”. I tu mamy taki przypadek, nawet w wersji podwójnej! Bo dwie Mamy: Ola i Basia połączyły swoje siły oraz swoje możliwości czasowe oraz finansowe i stworzyły całkiem niedawno to miejsce praktycznie od zera.
Z pasji do aktywnego spędzania czasu, każda z dwójką dzieci u boku, podjęły się mądrej misji: ułatwić innym rodzicom zrównoważone wychowywanie dzieci w duchu sportu.A przecież nawyki wypracowane w dzieciństwie, owocują w przyszłym życiu naszych dzieciaków. A młode mamy i mądrą misję jak najbardziej trzeba wspierać! Przecież nic tak jak sport nie uczy ducha walki; nic tak jak balet nie wypracowuje pięknej sylwetki; nic tak jak aktywność fizyczna nie daje tylu.. endorfin! Dzieciom, a przez to: Rodzicom!
Gdzie Hulahopsy w Krakowie?
Hulahopsy położone są na przedmieściach Krakowa: w Dziekanowicach, ul. Szmaragdowa 47. Dokładniej: w budynku EMKART, przy przejeździe kolejowym w stronę Nowej Huty.
To miejscowość tuż obok Nowej Huty, w gminie Zielonki, nieopodal Prądnika Białego i Czerwonego, Michałowic i innych miejscowości położonych przy drodze na Warszawę.
Można się zmartwić, że dla niektórych ciut daleko. Ale umówmy się, w centrum miasta ciężko o tak wielkopowierzchniowy lokal i wygodny parking. Na pocieszenie mogę tylko dodać, że z krakowskich niemal Bronowic jechałam tam samochodem w sobotę 20 minut.
Kiedy do Hulahopsów?
Jeśli interesują Was konkretne zajęcia, ich szczegółowy grafik możecie zobaczyć TUTAJ
Kiedy wybrać się tam bez konieczności zajęć, aby dzieciaki się mogły wyskakać, a Wy napić kawy? Kiedy Wam się podoba – wystarczy tylko wcześniej zadzwonić i “zaklepać” sobie termin wejścia.
A o najnowszych eventach sportowo-towarzyskich dowiecie się z ich fanpage’a: TUTAJ
P.S. Ostatnio, kiedy aura daje na tyle w kość, że place zabaw wieją smogiem, wiatrem, zimnem i pustką, często odwiedzamy rodzinnie te miejsca w Krakowie, które Wam już tu polecałam w cyklu #tuptamy_kraków, zazwyczaj wtedy, gdy dopiero startowały. Bardzo miło dziś, po czasie od publikacji moich wpisów widzieć tam tłumy i zadowolone miny dzieciaków. Tych tłumów i tych uśmiechów życzę też Hulahopsom! Będziecie wśród nich? 😉
Z cyklu #tuptamy_kraków: jest takie miejsce, po wizycie w którym Twoje dziecko będzie smacznie spało!
Można narzekać, że dzisiejsze dzieciaki to tylko laptop, smartfon i gadżeciarstwo… Można razem codziennie pluć sobie w twarz, że się nie zostało Rodzicem Roku, bo “znowu” oglądało za dużo bajek. A można, choćby już, w te ferie, ruszyć najpierw głową, a potem przed siebie i odkryć nowo powstałe miejsce na rodzinnej mapie Krakowa, którą Wam raz w miesiącu tu po kolei odkrywam. Chcecie poznać?
Co? Hulahopsy w Krakowie!
Hulahopsy w Krakowie, czyli inaczej rzecz ujmując: Dziecięcy Klub Sportowy. To przede wszystkim inicjatywa nie tylko nastawiona na stricte zabawę, ale promująca ruch wśród dzieci małych i większych. W swojej ofercie proponuje zajęcia sportowe oraz taneczne. A czym się różni od pozostałych krakowskich “miejscówek” dla dzieci? Na przykład tym, że oferuje przestrzeń! Oferuje duży parking dla samochodów! I oferuje takie zajęcia, o jakie trudno w placówkach pozaszkolnych. Ale po kolei…
Byłam, widziałam, opowiem!
Hulahopsy w Krakowie urzekły mnie z co najmniej trzech powodów:
1) Przestrzeń
Ten sportowy klub dla Maluchów położony jest w nowoczesnym budynku o wysokim standardzie, z dostępem do windy. To były pierwsze plusy, jakie zbierali w moich oczach “od wejścia”. Ale te dwa serduszka na źrenicach (gdybyśmy mieli przeczytać ten wpis w wersji kreskówki) pojawiły się, jak zobaczyłam ich wnętrza: niemal 300 metrów kwadratowych zaaranżowanej na potrzeby dzieciaków przestrzeni! Mnie, mieszczuchowi z centrum Krakowa, nieustannie usiłującym powiększać przestrzeń własnego mieszkania 50-ciu kilku metrów, pozbywawszy się gratów (niestety nie działa to tak jak gumka od majtek), taka przestrzeń naprawdę zaimponowała. Mnie jak mnie. Moja dwu i pół latka była zachwycona!
Przestrzeń ta, urządzona w spokojnych, jasnych barwach, wyposażona w dobrej jakości sprzęt do ćwiczeń i zabaw dzieli się na 3 sale główne: ogromna sala gimnastyczna z torem przeszkód; średnia sala bawialna, w której znajdują się wielopłaszczyznowe materace dla ćwiczeń dla najmłodszych dzieci oraz mini kącik bawialny i część kawiarniana dla Rodziców; oraz najmniejsza sala (choć wcale nie taka mała), w której odbywają się zajęcia baletowe. Plus oczywiście toalety i szatnie dla dziewczynek i chłopców.
2) Idea!
Urzekł mnie pomysł i koncepcja na powstanie tego miejsca z myślą przewodnią zadbania o ruch najmłodszych. I to właśnie w erze narzekania na osiadły tryb życia naszych dzieci: z laptopem zamiast trzepaka jak to było za naszych, rodzicielskich czasów.
W Hulahopsach organizowane są zajęcia ogólnorozwojowe dla najmłodszych, gimnastyka z elementami samoobrony, kick-boxing, gimnastyka artystyczna, zajęcia umuzykalniające “gordonki” oraz pilates dla Mam. Szczegóły ich bogatej i dość różnorodnej oferty (każda grupa wiekowa dzieciaków powinna znaleźć coś dla siebie: od bobasa po szkolniaka) możecie sobie zobaczyć TUTAJ. Każde z zajęć prowadzi odpowiednio do ich poziomu dobrze wykwalifikowana kadra.
Oczywiście, poza grafikiem konkretnych zajęć, w tym dziecięcym klubie sportowym można odpocząć – piszę to z punktu widzenia Rodzica. Bo jako matka, mogłam się rozsiąść w wygodnym fotelu-uszatku i napić ciepłej kawy (pamiętajcie, że #mama_pije_ciepłą, zawsze! 😉 ). Będę też mogła odpocząć psychicznie od organizacji urodzin moich córek, bo prawopodobnie też zdam się na Hulahopsy – w każdy weekend organizują kolorowe, pełne aktywności urodzinowe party!
Jeszcze ten temat mnie nie dotyczy (dziewczynki moje dużo za młode), ale jeśli szukacie alternatywy na fajne, aktywne spędzenie tygodnia ferii zimowych, zerknijcie na ich program w Hulahopsach: “Wyprawa dookoła świata”. Dwa dostępne terminy; całodzienny program, wyżywienie i całkiem przystępna cena. A jak kreatywnie spędzają tam czas, możecie codziennie podglądać w ich kolorowych Instastories!
A w ten weekend ruszają sobotnie zajęcia gimnastyczne – zobaczcie sobie szczegóły na ich fanpage’u!
3) Dwie Mamy!
Kto mnie czyta i słucha (na live’ach w zamkniętej Grupie ‘Nie samym dzieckiem żyje matka’) nie od dziś wie, że całym sercem wspieram wszelkie matczyne biznesy – ich odwagę i determinację, by stworzyć coś własnego, często coś innego od tego, co się robiło zawodowo w erze “przed dzieckiem”. I tu mamy taki przypadek, nawet w wersji podwójnej! Bo dwie Mamy: Ola i Basia połączyły swoje siły oraz swoje możliwości czasowe oraz finansowe i stworzyły całkiem niedawno to miejsce praktycznie od zera.
Z pasji do aktywnego spędzania czasu, każda z dwójką dzieci u boku, podjęły się mądrej misji: ułatwić innym rodzicom zrównoważone wychowywanie dzieci w duchu sportu. A przecież nawyki wypracowane w dzieciństwie, owocują w przyszłym życiu naszych dzieciaków. A młode mamy i mądrą misję jak najbardziej trzeba wspierać! Przecież nic tak jak sport nie uczy ducha walki; nic tak jak balet nie wypracowuje pięknej sylwetki; nic tak jak aktywność fizyczna nie daje tylu.. endorfin! Dzieciom, a przez to: Rodzicom!
Gdzie Hulahopsy w Krakowie?
Hulahopsy położone są na przedmieściach Krakowa: w Dziekanowicach, ul. Szmaragdowa 47. Dokładniej: w budynku EMKART, przy przejeździe kolejowym w stronę Nowej Huty.
To miejscowość tuż obok Nowej Huty, w gminie Zielonki, nieopodal Prądnika Białego i Czerwonego, Michałowic i innych miejscowości położonych przy drodze na Warszawę.
Można się zmartwić, że dla niektórych ciut daleko. Ale umówmy się, w centrum miasta ciężko o tak wielkopowierzchniowy lokal i wygodny parking. Na pocieszenie mogę tylko dodać, że z krakowskich niemal Bronowic jechałam tam samochodem w sobotę 20 minut.
Kiedy do Hulahopsów?
Jeśli interesują Was konkretne zajęcia, ich szczegółowy grafik możecie zobaczyć TUTAJ
Ceny zajęć, sprawdźcie TUTAJ.
Kiedy wybrać się tam bez konieczności zajęć, aby dzieciaki się mogły wyskakać, a Wy napić kawy? Kiedy Wam się podoba – wystarczy tylko wcześniej zadzwonić i “zaklepać” sobie termin wejścia.
A o najnowszych eventach sportowo-towarzyskich dowiecie się z ich fanpage’a: TUTAJ
P.S. Ostatnio, kiedy aura daje na tyle w kość, że place zabaw wieją smogiem, wiatrem, zimnem i pustką, często odwiedzamy rodzinnie te miejsca w Krakowie, które Wam już tu polecałam w cyklu #tuptamy_kraków, zazwyczaj wtedy, gdy dopiero startowały. Bardzo miło dziś, po czasie od publikacji moich wpisów widzieć tam tłumy i zadowolone miny dzieciaków. Tych tłumów i tych uśmiechów życzę też Hulahopsom! Będziecie wśród nich? 😉