Jeszcze dwa tygodnie. A ja cięgle czekam. Ciągle. Nie do końca gotowa. Ale czekam… Czekam na… Od ośmiu miesięcy czekam. I tak czekam na… Pierwszą wizytę u lekarza, który mnie przekona, że z wielkiego nic, może powstać maleńkie Coś. Czekam aż Coś uwidoczni się w postaci malutkiej kropeczki dudniącej 180 uderzeń na minutę. Czekam na werdykt po wszelkich kolejnych usg: „wszystko jest w porządku”. Czekam na zielone światło, by pieczołowicie jak nigdy pakować torbę… do szpitala. Czekam na dylematy: otulacz czy rożek; podusia czy prześcieradełko. Czekam na pierwsze kopniaki. Czekam na pierwsze skurcze. Czekam na pierwszy krzyk. Czekam na pierwsze krople naprodukowanego przez własne ciało mleka. Czekam na noce, które pomieszają się z dniem. Czekam na niepewność… Czekam na niepewność, czy to kolka, czy nadmierne bodźce. Czekam na ciętą ripostę, której użyję jak usłyszę: „musi mieć czapeczkę”, „nie jedz schabowego”. Czekam na wzruszenie, gdy będę widzieć dorosłego faceta płaczącego ze szczęścio-wzruszenia nad śpiącym dzieckiem w łóżeczku. Czekam na tę sprawność łokcia, który nagle wie, czy woda w wanience jest za ciepła czy za zimna. Czekam na drewniane zawieszki do smoczka; na pompony z tiulu i girlandę z gwiazdek, które lada dzień ma przywieźć kurier. Czekam na sushi i pleśniowy ser, które wreszcie będę mogła bezpiecznie wsunąć w ilościach nieprzyzwoitych na kolacji. Czekam na pierwsze ząbki, na pierwsze „mama”, na pierwsze kroki. Czekam na poranki w piżamie… do popołudnia. Czekam na kołysanki, takie najlepsze: wymyślane. Czekam na pierwsze świadome spojrzenia i pierwsze nieświadome uśmiechy. Czekam na życie pełne wielkiego strachu, który ma małe, matczyne oczy. Czekam na życie pełne odpowiedzialności podejmowania decyzji… niepewnych. Czekam na miłość… Czekam na życie pełne miłości, jakiej… mój świat jeszcze nie znał. Czekam na poczucie spełnienia, gdy zamknę drzwi wchodząc do domu ze szpitala. Czekam na to uczucie uświadomienia sobie jak może wydorośleć Dwulatek… w ciągu kilku dni mojej nieobecności. Czekam, żeby przypomnieć sobie jak malutkim może być Człowiek. Czekam, żeby wreszcie Wam powiedzieć. Czekam na Dziewczynkę… A gdybym czekała na Chłopczyka, ten tekst różniłby się… jedynie przedostatnim zdaniem.
Czekam na…?
Jeszcze dwa tygodnie. A ja cięgle czekam. Ciągle. Nie do końca gotowa. Ale czekam…
Czekam na…
Od ośmiu miesięcy czekam. I tak czekam na…
Pierwszą wizytę u lekarza, który mnie przekona, że z wielkiego nic, może powstać maleńkie Coś.
Czekam aż Coś uwidoczni się w postaci malutkiej kropeczki dudniącej 180 uderzeń na minutę.
Czekam na werdykt po wszelkich kolejnych usg: „wszystko jest w porządku”.
Czekam na zielone światło, by pieczołowicie jak nigdy pakować torbę… do szpitala.
Czekam na dylematy: otulacz czy rożek; podusia czy prześcieradełko.
Czekam na pierwsze kopniaki.
Czekam na pierwsze skurcze.
Czekam na pierwszy krzyk.
Czekam na pierwsze krople naprodukowanego przez własne ciało mleka.
Czekam na noce, które pomieszają się z dniem.
Czekam na niepewność…
Czekam na niepewność, czy to kolka, czy nadmierne bodźce.
Czekam na ciętą ripostę, której użyję jak usłyszę: „musi mieć czapeczkę”, „nie jedz schabowego”.
Czekam na wzruszenie, gdy będę widzieć dorosłego faceta płaczącego ze szczęścio-wzruszenia nad śpiącym dzieckiem w łóżeczku.
Czekam na tę sprawność łokcia, który nagle wie, czy woda w wanience jest za ciepła czy za zimna.
Czekam na drewniane zawieszki do smoczka; na pompony z tiulu i girlandę z gwiazdek, które lada dzień ma przywieźć kurier.
Czekam na sushi i pleśniowy ser, które wreszcie będę mogła bezpiecznie wsunąć w ilościach nieprzyzwoitych na kolacji.
Czekam na pierwsze ząbki, na pierwsze „mama”, na pierwsze kroki.
Czekam na poranki w piżamie… do popołudnia.
Czekam na kołysanki, takie najlepsze: wymyślane.
Czekam na pierwsze świadome spojrzenia i pierwsze nieświadome uśmiechy.
Czekam na życie pełne wielkiego strachu, który ma małe, matczyne oczy.
Czekam na życie pełne odpowiedzialności podejmowania decyzji… niepewnych.
Czekam na miłość…
Czekam na życie pełne miłości, jakiej… mój świat jeszcze nie znał.
Czekam na poczucie spełnienia, gdy zamknę drzwi wchodząc do domu ze szpitala.
Czekam na to uczucie uświadomienia sobie jak może wydorośleć Dwulatek… w ciągu kilku dni mojej nieobecności.
Czekam, żeby przypomnieć sobie jak malutkim może być Człowiek.
Czekam, żeby wreszcie Wam powiedzieć.
Czekam na Dziewczynkę…
A gdybym czekała na Chłopczyka, ten tekst różniłby się… jedynie przedostatnim zdaniem.