Jak to jak? Z szafy wychodzą mi postacie z Narnii, które przejmują moje dzieci od rana do wieczora. Co najmniej siedmiu krasnoludków zasuwa ze ścierką i miotłą. A ja: niczym Elza “mam tę moc” hulać z biznesami wyżej niż lodowy pałac. Nie wierzysz? Ja też nie… Moja rzeczywistość jest całkiem inna. A jednak, wszyscy pytają: “Anka, jak Ty to wszystko ogarniasz?”
Wszystko, czyli co?
Jestem Mamą dwójki. Klasyczną Mamą. Bez pałacu, sprzątaczek i męża, który przynosi 15 kafli co miesiąc… Przez miniony rok byłam przez około 10 godzin dziennie sama z dwójką w domu: z noworodkiem i z dwulatką. Dziś: zostaję w domu z roczniakiem, a lada dzień już trzylatka idzie do przedszkola. I z perspektywy tego minionego roku chcę Ci napisać, jak to wszystko ogarnęłam. Bo działo się nadspodziewanie dużo! I prywatnie. I zawodowo.
Mama dwójki, żona jednego!
Jako mama: długo by mi się rozpisywać na temat życia codziennego z dwójką u boku. Ale najkrócej jak się tylko da: dałam radę (mimo wielu zwątpień) z okresem zazdrości starszej, z czasem “mamozy” młodszej, z buntem dwulatka, z samostanowieniem trzylatka, z rozszerzaniem diety, ząbkowaniem, odpieluchowywaniem, czytaniem po kilkanaście razy Pucia, podróżowaniem na trasy bliższe i dalsze kilka razy w miesiącu, przytulaniem ile wlezie i wychowywaniem jak najmądrzej mi przyszło “tam i wtedy” do głowy. Do tego: zakupy, pranie, sprzątanie, gotowanie. Nie prasuję, ot co!
Jako żona: mam męża, który dobrze rozumie swoją rolę bycia Tatą, czyli po przyjściu z pracy “przejmuje dzieciaki”, a także nie stroni od zaangażowania w sprawy domowe, choć obiadów jakoś namiętnie nie gotuje 😉 Nie ma go około 10 godzin dziennie, ale delegacje zdarzają się rzadko – na szczęście!
Mama dwóch biznesów
Jako biznesmama: na pierwszym macierzyńskim, po jakiś 5-ciu miesiącach, nie mogłam wysiedzieć w rzeczywistości ‘dnia świstaka’, potrzebowałam odskoczni “dla siebie”. I tak powstał blog. I tak zajęłam się jego rozwojem, szybko rozumiejąc jak bardzo kompleksowy, a wręcz biznesowy to proces: o Twoją markę osobistą przecież tu chodzi! Potem, na drugim macierzyńskim, doszedł “Projekt Macierzyński i co dalej”: (nasza strona jest przebudowywana) warsztaty stacjonarne dla Mam, przygotowywanie materiałów dydaktycznych, planu, potem marzenie przeniesienia ich online, a potem rozmach w tych marzeniach: decyzja założenia pierwszej w Polsce dużej, subskrypcyjnej platformy wsparcia dla Mam: MamaAcademy, skupionej wokół całego projektu fantastycznej i prężnej Grupy, budowanie scenariuszy modułów, nagrywanie lekcji, webiarów, live’ów. W dwóch słowach: i tworzenie, i promocja ogromnego przedsięwzięcia.
Bez niani i przedszkola: pracuję 16 h w tygodniu
To prawda. Średnio, w tygodniu wychodzi mi 16 h pracy nad powyższymi projektami. Będąc na macierzyńskim/wychowawczym – bez niani, bez przedszkola i bez dziadków obok. Nigdy natomiast nie pracuję będąc z dziećmi na wyłączność. Jak to się udaje? Konkretnie: 2 popołudnia po 2 godziny (opiekę przejmuje tata); 4 wieczory po 3 godziny; natomiast jeden wieczór w tygodniu i weekend: odpoczywam!
Mama własnego “ja”
Jako kobieta? I jako zmęczona mama: odpoczywam. Oglądam czasami seriale. Chodzę na fitness i na basen. Spotkasz mnie także z książką albo z przyjaciółką na drinku (bezalkoholowym – karmię! 🙂 ). Aha, no i jeszcze mam hopla na punkcie organizacji imprez wszelkich. W to lato: prym wiodły kinderbale!
Pomoc? Jednych dziadków może i mamy stosunkowo blisko, ale raczej sięgamy po pomoc sporadycznie, bo chęci ich ogromne do pomocy, ale nie zawsze siły nadążają. Dwie zaufane krakowskie ciocie są ogromnym atutem – sama świadomość tego, że są, ułatwia wiele. Raz na kilka miesięcy sprawują opiekę.
Nie kopiuj! Bo nie jesteś kopią!
Po co to piszę? Żebyś mogła poniższe metody, o których piszę mogła odnieść do mojej rzeczywistości. Jednak wybrałam tylko te metody, które możesz także spróbować dopasować do swojej: może coś zadziała? Słowo “spróbować” jest tu słowem-klucz. Jesteśmy całkiem różnymi osobami, nasze dzieci mogą być zupełnie innymi typami: mniej lub bardziej samodzielnymi, wymagającymi, płaczliwymi, itd. Zatem, proszę: spróbuj się zainspirować tymi metodami. Jeśli pomogą: super! Jeśli nie: wypracuj własne!
6 METOD OGARNIANIA RZECZYWISTOŚCI: DOM-BIZNES-DZIECKO
1. Dziecko zmienia!
Nie ma nic gorszego niż założenie, że po porodzie nasza kariera wszelkiej treści i rozmiarów… wróci na dawne tory. Dziecko zmienia wszystko: poziom sił, cierpliwości, snu; priorytety; ilość czasu, pokory i szans na pomyślenie o sobie. Jeśli z tym walczysz – najpierw pewnie uderzysz o znowu brudny stół po seansie BLW w kuchni, a chwilę później… w mur frustracji. Boli.
Jedyną receptą na burzenie tego muru (który pojawia się raz rzadziej, raz częściej u każdej z nas) jest zaakceptowanie NOWEJ rzeczywistości, nadaniu jej ZNACZENIA i rozpatrywaniu także w kategoriach rozwoju osobistego: zarządzania czasem, sobą oraz… bycia całym światem dla małego Człowieka.
2. Planuję!
Jeśli opisywane powyżej moje aktywności choć trochę Cię zdziwiły (jeśli chodzi o ich nadmiar), mam na to jedną odpowiedź: planuję! Wszystko! W kontekście czasu: planuję zawsze w planerze z rozkładem miesięcznym (zapewnia mi to ład i nie “przeładowuje” materiału), ale także planuję tydzień (z priorytetami ‘to do’ oraz dzień: w nim planuję zadania domowe, biznesowe, a także… czas wolny!
Dzięki tej metodzie mam konkretne ‘okienka’ czasu na drobne ogarnięcia blogowo-biznesowe, duże ‘okna’ czasu w konkretne dni na załatwienie większych projektów (lub ich etapów). W konkretne dni mam wyjście towarzyskie, w inne: na fitness. W konkretne także: umawiam się z mężem na planszówki, kino domowe lub wspólne gotowanie.
Planuję też w innym wymiarze – nie czasowym, a kontekstowym. I tak: lista zakupów powstaje po planowaniu menu tygodnia. Porządki wykraczające poza te standardowe, też planuję: spisując konkretne szafki do tzw. odgrużenia, rośliny do przesadzenia. Przesada? Nic nie cieszy i nie motywuje bardziej niż “odhaczone” zadanie!
3. Nie odkładam
Serio! Nie mam problemu z – jakże teraz modną – prokrastynacją. Nie chcę, żeby wyszło jakoś pysznie, żebyś sobie myślała: “o, jaka idealna się znalazła!”. Bo oczywiście, że odkładam rzeczy, których nie lubię: porządki w szafie, wyprzedaż ubranek, wymianę garnków na nowe, itd. Ale akurat praca nad blogiem, media społecznościowe, budowanie scenariuszy do MamaAcademy jest czymś, co uwielbiam! Nie wyobrażam sobie własnego biznesu, którego nie lubię robić. Nie lubię tylko wtedy, gdy się przepracuję, dlatego staram się to kontrolować. A dom, a dziecko i obowiązki z nimi związane: koniecznością. One czekać nie mogą. No chyba, że wracamy do tego nieszczęsnego sprzątania szafy… 😛
4. Mówię “nie”
Gdzieś usłyszałam, że każde “nie” komuś, to każde “tak” dane Tobie: Twoim potrzebom, priorytetom, dążeniom. A bycie Mamą nauczyło mnie asertywności. Nie tylko komuś. Ale i… rozpraszaczom wszelkim podczas pracy!
5. Deleguję!
Już dawno odpuściłam bycie “sterem, żaglem i okrętem” w domu i wśród bliskich. Wolę być kołem zębatym: w relacji z mężem, rodzicami, teściami, rodziną i przyjaciółmi.
W kwestii dziecka: nie wstydzę się prosić o pomoc. Nie tylko dziadków. Ale i dalsze ciocie, które chętnie zostają na kilka godzin, choć wcześniej im do głowy nie przychodzi (bo są bezdzietne), że my tych kilku ich godzin faktycznie potrzebujemy!
W kwestii pracy: deleguję sprawy, które niczego nowego mnie nie uczą i które zabierają za dużo czasu, który mogę poświęcić na budowę czegoś nowego i rozwój. U mnie jest to np. montaż video. Nie umiem. Nie lubię. U kogoś innego mogą to być np. działania sprzedażowe, promocyjne, itd.
6. Minimalizm to podstawa
Nie biorę na głowę za dużo. Specjaliści od zarządzania czasem mówią o max. 3 priorytetach na miesiąc, tydzień, dzień. Ja, jako Mama: mówię i robię JEDEN! W dany dzień: albo prywatny, albo biznesowy. Bo dziecko spokojnie starcza za trzy priorytety razem wzięte: w końcu trzeba się nim ZAJĄĆ (zapewnić jedzenie, pieluszki i inne podstawowe potrzeby), ZAOPIEKOWAĆ (usypiać, zabawić, przytulić, wyjść na spacer, itd.) i NABYĆ: tak egoistycznie, “tu i teraz”, jako Mama z moim #żyj_to_za_mało_celebruj musiałam to tu ująć!
Dlaczego o tym Ci piszę, skoro to już było?
Bo nawet jeśli ten webinar zniknął z Grupy, to jest on na stałe w zasobach naszej MamaAcademy!
A jeśli tematyka rozwoju osobistego i zarządzania czasem oraz efektywnego spędzania czasu z dzieckiem na urlopie macierzyńskim lub wychowawczym z zawodowego punktu widzenia interesuje Cię bardziej, zobacz sobie Wstępdo całego ogromnego modułu Mama Motywacja Academy, jednego z ośmiu modułów uczących krok po kroku rozwoju własnego biznesu z uwzględnieniem potrzeb każdej Mamy!
Dom, biznes, dziecko: jak to wszystko ogarnąć? Poznaj 6 metod, które działają!
Jak to jak? Z szafy wychodzą mi postacie z Narnii, które przejmują moje dzieci od rana do wieczora. Co najmniej siedmiu krasnoludków zasuwa ze ścierką i miotłą. A ja: niczym Elza “mam tę moc” hulać z biznesami wyżej niż lodowy pałac. Nie wierzysz? Ja też nie… Moja rzeczywistość jest całkiem inna. A jednak, wszyscy pytają: “Anka, jak Ty to wszystko ogarniasz?”
Wszystko, czyli co?
Jestem Mamą dwójki. Klasyczną Mamą. Bez pałacu, sprzątaczek i męża, który przynosi 15 kafli co miesiąc… Przez miniony rok byłam przez około 10 godzin dziennie sama z dwójką w domu: z noworodkiem i z dwulatką. Dziś: zostaję w domu z roczniakiem, a lada dzień już trzylatka idzie do przedszkola. I z perspektywy tego minionego roku chcę Ci napisać, jak to wszystko ogarnęłam. Bo działo się nadspodziewanie dużo! I prywatnie. I zawodowo.
Mama dwójki, żona jednego!
Jako mama: długo by mi się rozpisywać na temat życia codziennego z dwójką u boku. Ale najkrócej jak się tylko da: dałam radę (mimo wielu zwątpień) z okresem zazdrości starszej, z czasem “mamozy” młodszej, z buntem dwulatka, z samostanowieniem trzylatka, z rozszerzaniem diety, ząbkowaniem, odpieluchowywaniem, czytaniem po kilkanaście razy Pucia, podróżowaniem na trasy bliższe i dalsze kilka razy w miesiącu, przytulaniem ile wlezie i wychowywaniem jak najmądrzej mi przyszło “tam i wtedy” do głowy. Do tego: zakupy, pranie, sprzątanie, gotowanie. Nie prasuję, ot co!
Jako żona: mam męża, który dobrze rozumie swoją rolę bycia Tatą, czyli po przyjściu z pracy “przejmuje dzieciaki”, a także nie stroni od zaangażowania w sprawy domowe, choć obiadów jakoś namiętnie nie gotuje 😉 Nie ma go około 10 godzin dziennie, ale delegacje zdarzają się rzadko – na szczęście!
Mama dwóch biznesów
Jako biznesmama: na pierwszym macierzyńskim, po jakiś 5-ciu miesiącach, nie mogłam wysiedzieć w rzeczywistości ‘dnia świstaka’, potrzebowałam odskoczni “dla siebie”. I tak powstał blog. I tak zajęłam się jego rozwojem, szybko rozumiejąc jak bardzo kompleksowy, a wręcz biznesowy to proces: o Twoją markę osobistą przecież tu chodzi! Potem, na drugim macierzyńskim, doszedł “Projekt Macierzyński i co dalej”: (nasza strona jest przebudowywana) warsztaty stacjonarne dla Mam, przygotowywanie materiałów dydaktycznych, planu, potem marzenie przeniesienia ich online, a potem rozmach w tych marzeniach: decyzja założenia pierwszej w Polsce dużej, subskrypcyjnej platformy wsparcia dla Mam: MamaAcademy, skupionej wokół całego projektu fantastycznej i prężnej Grupy, budowanie scenariuszy modułów, nagrywanie lekcji, webiarów, live’ów. W dwóch słowach: i tworzenie, i promocja ogromnego przedsięwzięcia.
Bez niani i przedszkola: pracuję 16 h w tygodniu
To prawda. Średnio, w tygodniu wychodzi mi 16 h pracy nad powyższymi projektami. Będąc na macierzyńskim/wychowawczym – bez niani, bez przedszkola i bez dziadków obok. Nigdy natomiast nie pracuję będąc z dziećmi na wyłączność. Jak to się udaje? Konkretnie: 2 popołudnia po 2 godziny (opiekę przejmuje tata); 4 wieczory po 3 godziny; natomiast jeden wieczór w tygodniu i weekend: odpoczywam!
Mama własnego “ja”
Jako kobieta? I jako zmęczona mama: odpoczywam. Oglądam czasami seriale. Chodzę na fitness i na basen. Spotkasz mnie także z książką albo z przyjaciółką na drinku (bezalkoholowym – karmię! 🙂 ). Aha, no i jeszcze mam hopla na punkcie organizacji imprez wszelkich. W to lato: prym wiodły kinderbale!
Pomoc? Jednych dziadków może i mamy stosunkowo blisko, ale raczej sięgamy po pomoc sporadycznie, bo chęci ich ogromne do pomocy, ale nie zawsze siły nadążają. Dwie zaufane krakowskie ciocie są ogromnym atutem – sama świadomość tego, że są, ułatwia wiele. Raz na kilka miesięcy sprawują opiekę.
Nie kopiuj! Bo nie jesteś kopią!
Po co to piszę? Żebyś mogła poniższe metody, o których piszę mogła odnieść do mojej rzeczywistości. Jednak wybrałam tylko te metody, które możesz także spróbować dopasować do swojej: może coś zadziała? Słowo “spróbować” jest tu słowem-klucz. Jesteśmy całkiem różnymi osobami, nasze dzieci mogą być zupełnie innymi typami: mniej lub bardziej samodzielnymi, wymagającymi, płaczliwymi, itd. Zatem, proszę: spróbuj się zainspirować tymi metodami. Jeśli pomogą: super! Jeśli nie: wypracuj własne!
6 METOD OGARNIANIA RZECZYWISTOŚCI: DOM-BIZNES-DZIECKO
1. Dziecko zmienia!
Nie ma nic gorszego niż założenie, że po porodzie nasza kariera wszelkiej treści i rozmiarów… wróci na dawne tory. Dziecko zmienia wszystko: poziom sił, cierpliwości, snu; priorytety; ilość czasu, pokory i szans na pomyślenie o sobie. Jeśli z tym walczysz – najpierw pewnie uderzysz o znowu brudny stół po seansie BLW w kuchni, a chwilę później… w mur frustracji. Boli.
Jedyną receptą na burzenie tego muru (który pojawia się raz rzadziej, raz częściej u każdej z nas) jest zaakceptowanie NOWEJ rzeczywistości, nadaniu jej ZNACZENIA i rozpatrywaniu także w kategoriach rozwoju osobistego: zarządzania czasem, sobą oraz… bycia całym światem dla małego Człowieka.
2. Planuję!
Jeśli opisywane powyżej moje aktywności choć trochę Cię zdziwiły (jeśli chodzi o ich nadmiar), mam na to jedną odpowiedź: planuję! Wszystko! W kontekście czasu: planuję zawsze w planerze z rozkładem miesięcznym (zapewnia mi to ład i nie “przeładowuje” materiału), ale także planuję tydzień (z priorytetami ‘to do’ oraz dzień: w nim planuję zadania domowe, biznesowe, a także… czas wolny!
Dzięki tej metodzie mam konkretne ‘okienka’ czasu na drobne ogarnięcia blogowo-biznesowe, duże ‘okna’ czasu w konkretne dni na załatwienie większych projektów (lub ich etapów). W konkretne dni mam wyjście towarzyskie, w inne: na fitness. W konkretne także: umawiam się z mężem na planszówki, kino domowe lub wspólne gotowanie.
Planuję też w innym wymiarze – nie czasowym, a kontekstowym. I tak: lista zakupów powstaje po planowaniu menu tygodnia. Porządki wykraczające poza te standardowe, też planuję: spisując konkretne szafki do tzw. odgrużenia, rośliny do przesadzenia. Przesada? Nic nie cieszy i nie motywuje bardziej niż “odhaczone” zadanie!
3. Nie odkładam
Serio! Nie mam problemu z – jakże teraz modną – prokrastynacją. Nie chcę, żeby wyszło jakoś pysznie, żebyś sobie myślała: “o, jaka idealna się znalazła!”. Bo oczywiście, że odkładam rzeczy, których nie lubię: porządki w szafie, wyprzedaż ubranek, wymianę garnków na nowe, itd. Ale akurat praca nad blogiem, media społecznościowe, budowanie scenariuszy do MamaAcademy jest czymś, co uwielbiam! Nie wyobrażam sobie własnego biznesu, którego nie lubię robić. Nie lubię tylko wtedy, gdy się przepracuję, dlatego staram się to kontrolować. A dom, a dziecko i obowiązki z nimi związane: koniecznością. One czekać nie mogą. No chyba, że wracamy do tego nieszczęsnego sprzątania szafy… 😛
4. Mówię “nie”
Gdzieś usłyszałam, że każde “nie” komuś, to każde “tak” dane Tobie: Twoim potrzebom, priorytetom, dążeniom. A bycie Mamą nauczyło mnie asertywności. Nie tylko komuś. Ale i… rozpraszaczom wszelkim podczas pracy!
5. Deleguję!
Już dawno odpuściłam bycie “sterem, żaglem i okrętem” w domu i wśród bliskich. Wolę być kołem zębatym: w relacji z mężem, rodzicami, teściami, rodziną i przyjaciółmi.
W kwestii dziecka: nie wstydzę się prosić o pomoc. Nie tylko dziadków. Ale i dalsze ciocie, które chętnie zostają na kilka godzin, choć wcześniej im do głowy nie przychodzi (bo są bezdzietne), że my tych kilku ich godzin faktycznie potrzebujemy!
W kwestii pracy: deleguję sprawy, które niczego nowego mnie nie uczą i które zabierają za dużo czasu, który mogę poświęcić na budowę czegoś nowego i rozwój. U mnie jest to np. montaż video. Nie umiem. Nie lubię. U kogoś innego mogą to być np. działania sprzedażowe, promocyjne, itd.
6. Minimalizm to podstawa
Nie biorę na głowę za dużo. Specjaliści od zarządzania czasem mówią o max. 3 priorytetach na miesiąc, tydzień, dzień. Ja, jako Mama: mówię i robię JEDEN! W dany dzień: albo prywatny, albo biznesowy. Bo dziecko spokojnie starcza za trzy priorytety razem wzięte: w końcu trzeba się nim ZAJĄĆ (zapewnić jedzenie, pieluszki i inne podstawowe potrzeby), ZAOPIEKOWAĆ (usypiać, zabawić, przytulić, wyjść na spacer, itd.) i NABYĆ: tak egoistycznie, “tu i teraz”, jako Mama z moim #żyj_to_za_mało_celebruj musiałam to tu ująć!
Dlaczego o tym Ci piszę, skoro to już było?
Bo nawet jeśli ten webinar zniknął z Grupy, to jest on na stałe w zasobach naszej MamaAcademy!
A jeśli tematyka rozwoju osobistego i zarządzania czasem oraz efektywnego spędzania czasu z dzieckiem na urlopie macierzyńskim lub wychowawczym z zawodowego punktu widzenia interesuje Cię bardziej, zobacz sobie Wstęp do całego ogromnego modułu Mama Motywacja Academy, jednego z ośmiu modułów uczących krok po kroku rozwoju własnego biznesu z uwzględnieniem potrzeb każdej Mamy!
Zresztą, poczytaj więcej o MamaAcademy TUTAJ.